niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział Trzeci

Z rękami pełnymi szpitalnego jedzenia Kushina weszła do pokoju,wyrwała klucz z zamka i zatrzasnęła drzwi stopą.Automatycznie spojrzała,czy nie ma nikogo w środku.Gdy oznajmiła,że teren czysty podeszła do łóżka,odsunęła kroplówkę i rzuciła zakupy na miękkie posłanie.
-O tak nareszcie porządna wyżerka!
Oznajmiła wyciągając z torby panierowane kurczaczki,5 kubków Ramenu i dużą paczkę solonych Pocky.Od kiedy tu trafiła dostawała same mdłe kleiki,które dosłownie przyprawiały o wymioty.Te jedzenie przyprawi mnie kiedyś o zawał,pomyślała ze skwaszoną miną.Na szczęście Minato ,,Przez przypadek'' zostawił portfel od ostatniej wizyty.Jest bardzo hojny,a nawet o tym nie wie.No cóż nic dziwnego,że w Wiosce Wiru pilnowali swoich rzeczy uważając,że mam lepkie ręce.Wczoraj mi się to przydało,a dziś dzięki nim świętuje odstawienie diety.Minato jest super,stał się moją ostoją.Odwiedza mnie regularnie od kiedy trafiłam tu dwa dni temu.Wciąż się śmieję na myśl o naszej kłótni,gdy pierwszy raz szłam na spotkanie z Wioską Kraju Ognia.No może nie szłam tylko siedziałam w ramionach Blondyna,a powiem,że to było bardzo miłe uczucie.Nigdy się tak nie czułam,to było niezwykłe przeżycie.Czułam się taka wolna,a jednocześnie szczęśliwa.Nie wiem co się ze mną dzieje,ale pan Namikaze zajmuje moje myśli w 98% więcej,niż mój normalny mózg wymyśla szkodliwe głupoty.Złapałam się za głowę,aaaaaaaaaaa,nie myśl o tym tyle.Lepiej przypomnij sobie,co było w naszym planie.Aha,już pamiętam.
-Nie myśl,że o tobie zapomniałam.Jesteś mi potrzebny.
Powiedziałam dobywając pilota.Co jak co,ale jak już świętowanie to z TV.Na mój fart dali mi pokój z telewizorem,a oprócz tego z małą łazienką,stolikiem,dwoma krzesłami i malutką komodą.Ta komoda raczej nie służy jako podpórka pod nogi,ale w moim przypadku wszystko jest możliwe.Ułożyłam się wygodnie na meblu,wcisnęłam przycisk i odpakowałam kurczaczki.Wzięłam jednego do ust i rozkoszowałam się pysznym smakiem potrawy wypełniającym moje podniebienie.
-Panie doktorze drzwi do pokoju 109 są zamknięte!
-Jak to zamknięte?!Zawołać kogoś do pomocy,a ty młoda damo otwieraj!
Wzruszyłam ramionami i odgryzłam duży kęs chrupiącego kurczaka.Najwyraźniej zapomnieli z kim mają do czynienia.Wczoraj jak jeszcze był Minato,do pokoju weszły dwie pielęgniarki i sam ordynator szpitala,by mnie przebadać i sprawdzić w jakim jestem stanie.Błękitnooki siedział przy pustym łóżku i oznajmił lekarzowi,że aktualnie jestem w łazience.Nikt oczywiście się nie skapł,że uciekłam przez okno i chodziłam po ulicach rozglądając się po otoczeniu.Szukali mnie wszędzie porozwieszali nawet ogłoszenia.Uśmiałam się z ich bezradności,ale dlaczego jestem w tej budzie?Ponieważ pan Namikaze mnie złapał i odstawił grzecznie do mojego aktualnego azylu.Mówiłam mu,że tylko poszłam się przewietrzyć,ale nie chciał mnie słuchać.Odstawił do pokoju i powiedział,że przyjdzie jutro,by mnie pilnować.W każdym razie teraz go nie ma,a co mi tam!Niech się mocują z zamkiem,nie po to zwinęłam klucz i zamknęłam drzwi,żeby teraz im otwierać!
-Masz natychmiast,acz kategorycznie otworzyć drzwi,zrozumiano?!Bo naśle na ciebie samego Hokage!
Phi.Hokage,czy nie i tak mnie nie zastraszy takim powiedzonkiem.Doskonale wiem,że takie osobistości mają ważniejsze sprawy na głowie niż pilnowanie pacjentów.W końcu tu nikt nie wie,ale jestem córką samego Muchikage*. To on obronił wioskę przed wrogami i zginął honorowo jak prawdziwy bohater.Jestem  niego dumna,choć trochę zła,że poświęcił się zostawiając mnie samą.Powoli odłożyłam puste pudełko z kurczaczkami,które ku mojemu zdziwieniu było opróżnione,na stolik znajdujący się obok łóżka,wytarłam ręce chusteczką i postawiłam nogi na zimnej podłodze.Pierwsze kroki u ,,dobrego pacjenta" były by w stronę drzwi,skąd dochodziły hałasy i niesamowity ruch,a moje były w stronę czajnika elektrycznego.Włączyłam urządzenie,dosięgłam kubki Ramenu,wzięłam dwa z nich i otworzyłam.Odczekałam chwilkę,aż woda się zagotuje i zalałam.Odstawiłam czajnik i wróciłam do łóżka.
-Długo czekałyście?
Odezwałam się do paluszków Pocky,zręcznie odrywając folię i rzucając ją w kąt pokoju.Mniam,pomyślałam,gdy ugryzłam słonawe paluszki,aż mi ślinka poleciała.Jadłam w milczeniu wpatrując się w telewizor na scenę,w której Kaneko - młody przystojny brunet o czarnych jak noc oczach,oświadczał swojej dziewczynie Mayumi-zielonookiej dziewczynie z urodą prawdziwej piękności,że ma dość tego,że jej ojciec nie akceptuje ich związku.Mayumi z płaczem podbiegła do ukochanego i przytuliła się do jego pleców.
-Nie chcę,żebyś odchodził.Bez ciebie moje życie nie ma sensu,jak ja sobie bez ciebie poradzę?
-Muszę moja ukochana,po prostu uwolnię nas od tego ciężaru.-odpowiedział z twardą miną Kaneko.Mayumi odwróciła go do siebie i pocałowała namiętnie w usta.
-Ucieknijmy,bądźmy razem szczęśliwi bez tyranii mojego ojca.
-Czy aby na pewno tego chcesz?Wiesz,że będzie cię szukał...
-Nie odchodzi mnie to!Chcę jedynie naszej miłości.
-Och Mayumi
-Och Kaneko
Pocałunek pełen miłości i namiętności i ...koniec.
-Co?!Już koniec?!Krótkie to było...a tak fajnie się zapowiadało,nie chyba żartujecie!Kolejny odcinek za 3 dni?!Żarty sobie stroją?Ech...
-Masz rację to było takie wzruszające...-i płacz.
Spojrzałam w bok i zobaczyłam Minato z pustym kubkiem Ramenu w dłoni,ocierającym łzy z twarzy.
-Miłość zwycięży wszystko.
Powiedział wciągając powietrze przez nos.Nie,on też to ogląda?W każdym razie wyłączyłam ekran telewizora i spojrzałam się na stolik i jeden zalany przeze mnie Ramen.Nie dostrzegłam drugiego rosółku,więc...
-Nie zapominasz się?!-wydarłam się na niego.Biedny chłopak siedział zaledwie metr ode mnie,a skutek mojego głosu wystarczył,by zakrył sobie bolące uszy.-Przepraszam nie powinnam krzyczeć.
-Nic nie szkodzi.-odpowiedział mizernie Minato,ale zaraz się rozchmurzył-Przyszedłem cię odwiedzić!
-Raczej sprawdzić,czy nie uciekłam.
Oznajmiłam mu swoją myśl.Spojrzał na mnie spod byka.Udałam,że nie zwróciłam na to uwagi.
-Myśl co chcesz.
Gość odwrócił się do mnie bokiem,wziął gazetę znajdującą się na stoliku i pogrążył się w lekturze.Usłyszałam huk.Popatrzyłam na drzwi,które wyginały się od pchania w nie w celu wyważenia.Od ostatniej ucieczki wstawili mi drzwi antywłamaniowe,ale nie myśleli,że będzie to na ich niekorzyść.Westchnęłam lekko rozdrażniona na myśl,że zachowuję się jak piętnastolatka niż dwudziestodwuletnia kobieta.Rodzice cały czas powtarzali,że może dorosłam pod względem fizycznym,ale psychika została mi na poziomie akademii.Lekko się uśmiechnęłam na myśl o rodzicach.Moja biedna rodzina.Rozpadła się przez tę głupią wojnę.
-Hej księżniczko,co jesteś taka smutna?
Żyłka mi podskoczyła.O nie zapłaci mi za to.Mówiłam,żeby przestał mnie tak nazywać.
-Hideo - powiedziałam zaciskając pięść.
-Co?
-Wiedz,że...
-Ej,a słyszeliście ten kawał o...
Teraz to się wkurzyłam.Nie dość,że nazywa mnie nie tak jak powinien,to jeszcze mi przerywa,by powiedzieć jakiś głupi żart.Tego już za wiele.Moje oczy zaczęły tryskać niebezpiecznymi iskierkami.Minato znużony podniósł wzrok i spojrzał przelotnie na Kushinę,po czym widząc jej zwrok odsunął się za nią na bezpieczną odległość.Może i znali się krótko,ale wiedział,że jak jest wkurzona i to nieźle to nie należy z nią zadzierać.W końcu to nie on zawinił.Pani Uzumaki zeszła z łóżka,podeszła do rudowłosego i bez uprzedzenia uderzyła go z całej siły.Efekt był taki,że wyleciał przez drzwi prosto na doktorów i pielęgniarki,którzy wcześniej próbowali od frontowej strony się do mnie dostać.
-Nigdy więcej mi nie przerywaj i nie nazywaj księżniczką!!!
Krzyknęłam,odwróciwszy się w drugą stronę,walnęłam się na łóżko i przykrywając kołdrą oddałam się w objęcia Morfeusza.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Muchikage*-Moja wymyślona nazwa władcy Wioski Wiru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz