Z rękami pełnymi szpitalnego jedzenia Kushina weszła do pokoju,wyrwała
klucz z zamka i zatrzasnęła drzwi stopą.Automatycznie spojrzała,czy nie
ma nikogo w środku.Gdy oznajmiła,że teren czysty podeszła do
łóżka,odsunęła kroplówkę i rzuciła zakupy na miękkie posłanie.
-O tak nareszcie porządna wyżerka!
Oznajmiła
wyciągając z torby panierowane kurczaczki,5 kubków Ramenu i dużą paczkę
solonych Pocky.Od kiedy tu trafiła dostawała same mdłe kleiki,które
dosłownie przyprawiały o wymioty.Te jedzenie przyprawi mnie kiedyś o
zawał,pomyślała ze skwaszoną miną.Na szczęście Minato ,,Przez
przypadek'' zostawił portfel od ostatniej wizyty.Jest bardzo hojny,a
nawet o tym nie wie.No cóż nic dziwnego,że w Wiosce Wiru pilnowali
swoich rzeczy uważając,że mam lepkie ręce.Wczoraj mi się to przydało,a
dziś dzięki nim świętuje odstawienie diety.Minato jest super,stał się
moją ostoją.Odwiedza mnie regularnie od kiedy trafiłam tu dwa dni
temu.Wciąż się śmieję na myśl o naszej kłótni,gdy pierwszy raz szłam na
spotkanie z Wioską Kraju Ognia.No może nie szłam tylko siedziałam w
ramionach Blondyna,a powiem,że to było bardzo miłe uczucie.Nigdy się tak
nie czułam,to było niezwykłe przeżycie.Czułam się taka wolna,a
jednocześnie szczęśliwa.Nie wiem co się ze mną dzieje,ale pan Namikaze
zajmuje moje myśli w 98% więcej,niż mój normalny mózg wymyśla szkodliwe
głupoty.Złapałam się za głowę,aaaaaaaaaaa,nie myśl o tym tyle.Lepiej
przypomnij sobie,co było w naszym planie.Aha,już pamiętam.
-Nie myśl,że o tobie zapomniałam.Jesteś mi potrzebny.
Powiedziałam
dobywając pilota.Co jak co,ale jak już świętowanie to z TV.Na mój fart
dali mi pokój z telewizorem,a oprócz tego z małą
łazienką,stolikiem,dwoma krzesłami i malutką komodą.Ta komoda raczej nie
służy jako podpórka pod nogi,ale w moim przypadku wszystko jest
możliwe.Ułożyłam się wygodnie na meblu,wcisnęłam przycisk i odpakowałam
kurczaczki.Wzięłam jednego do ust i rozkoszowałam się pysznym smakiem
potrawy wypełniającym moje podniebienie.
-Panie doktorze drzwi do pokoju 109 są zamknięte!
-Jak to zamknięte?!Zawołać kogoś do pomocy,a ty młoda damo otwieraj!
Wzruszyłam
ramionami i odgryzłam duży kęs chrupiącego kurczaka.Najwyraźniej
zapomnieli z kim mają do czynienia.Wczoraj jak jeszcze był Minato,do
pokoju weszły dwie pielęgniarki i sam ordynator szpitala,by mnie
przebadać i sprawdzić w jakim jestem stanie.Błękitnooki siedział przy
pustym łóżku i oznajmił lekarzowi,że aktualnie jestem w łazience.Nikt
oczywiście się nie skapł,że uciekłam przez okno i chodziłam po ulicach
rozglądając się po otoczeniu.Szukali mnie wszędzie porozwieszali nawet
ogłoszenia.Uśmiałam się z ich bezradności,ale dlaczego jestem w tej
budzie?Ponieważ pan Namikaze mnie złapał i odstawił grzecznie do mojego
aktualnego azylu.Mówiłam mu,że tylko poszłam się przewietrzyć,ale nie
chciał mnie słuchać.Odstawił do pokoju i powiedział,że przyjdzie
jutro,by mnie pilnować.W każdym razie teraz go nie ma,a co mi tam!Niech
się mocują z zamkiem,nie po to zwinęłam klucz i zamknęłam drzwi,żeby
teraz im otwierać!
-Masz natychmiast,acz kategorycznie otworzyć drzwi,zrozumiano?!Bo naśle na ciebie samego Hokage!
Phi.Hokage,czy
nie i tak mnie nie zastraszy takim powiedzonkiem.Doskonale wiem,że
takie osobistości mają ważniejsze sprawy na głowie niż pilnowanie
pacjentów.W końcu tu nikt nie wie,ale jestem córką samego Muchikage*. To
on obronił wioskę przed wrogami i zginął honorowo jak prawdziwy
bohater.Jestem niego dumna,choć trochę zła,że poświęcił się zostawiając
mnie samą.Powoli odłożyłam puste pudełko z kurczaczkami,które ku mojemu
zdziwieniu było opróżnione,na stolik znajdujący się obok łóżka,wytarłam
ręce chusteczką i postawiłam nogi na zimnej podłodze.Pierwsze kroki u
,,dobrego pacjenta" były by w stronę drzwi,skąd dochodziły hałasy i
niesamowity ruch,a moje były w stronę czajnika elektrycznego.Włączyłam
urządzenie,dosięgłam kubki Ramenu,wzięłam dwa z nich i
otworzyłam.Odczekałam chwilkę,aż woda się zagotuje i zalałam.Odstawiłam
czajnik i wróciłam do łóżka.
-Długo czekałyście?
Odezwałam się do
paluszków Pocky,zręcznie odrywając folię i rzucając ją w kąt
pokoju.Mniam,pomyślałam,gdy ugryzłam słonawe paluszki,aż mi ślinka
poleciała.Jadłam w milczeniu wpatrując się w telewizor na scenę,w której
Kaneko - młody przystojny brunet o czarnych jak noc oczach,oświadczał
swojej dziewczynie Mayumi-zielonookiej dziewczynie z urodą prawdziwej
piękności,że ma dość tego,że jej ojciec nie akceptuje ich związku.Mayumi
z płaczem podbiegła do ukochanego i przytuliła się do jego pleców.
-Nie chcę,żebyś odchodził.Bez ciebie moje życie nie ma sensu,jak ja sobie bez ciebie poradzę?
-Muszę
moja ukochana,po prostu uwolnię nas od tego ciężaru.-odpowiedział z
twardą miną Kaneko.Mayumi odwróciła go do siebie i pocałowała namiętnie w
usta.
-Ucieknijmy,bądźmy razem szczęśliwi bez tyranii mojego ojca.
-Czy aby na pewno tego chcesz?Wiesz,że będzie cię szukał...
-Nie odchodzi mnie to!Chcę jedynie naszej miłości.
-Och Mayumi
-Och Kaneko
Pocałunek pełen miłości i namiętności i ...koniec.
-Co?!Już
koniec?!Krótkie to było...a tak fajnie się zapowiadało,nie chyba
żartujecie!Kolejny odcinek za 3 dni?!Żarty sobie stroją?Ech...
-Masz rację to było takie wzruszające...-i płacz.
Spojrzałam w bok i zobaczyłam Minato z pustym kubkiem Ramenu w dłoni,ocierającym łzy z twarzy.
-Miłość zwycięży wszystko.
Powiedział
wciągając powietrze przez nos.Nie,on też to ogląda?W każdym razie
wyłączyłam ekran telewizora i spojrzałam się na stolik i jeden zalany
przeze mnie Ramen.Nie dostrzegłam drugiego rosółku,więc...
-Nie
zapominasz się?!-wydarłam się na niego.Biedny chłopak siedział zaledwie
metr ode mnie,a skutek mojego głosu wystarczył,by zakrył sobie bolące
uszy.-Przepraszam nie powinnam krzyczeć.
-Nic nie szkodzi.-odpowiedział mizernie Minato,ale zaraz się rozchmurzył-Przyszedłem cię odwiedzić!
-Raczej sprawdzić,czy nie uciekłam.
Oznajmiłam mu swoją myśl.Spojrzał na mnie spod byka.Udałam,że nie zwróciłam na to uwagi.
-Myśl co chcesz.
Gość
odwrócił się do mnie bokiem,wziął gazetę znajdującą się na stoliku i
pogrążył się w lekturze.Usłyszałam huk.Popatrzyłam na drzwi,które
wyginały się od pchania w nie w celu wyważenia.Od ostatniej ucieczki
wstawili mi drzwi antywłamaniowe,ale nie myśleli,że będzie to na ich
niekorzyść.Westchnęłam lekko rozdrażniona na myśl,że zachowuję się jak
piętnastolatka niż dwudziestodwuletnia kobieta.Rodzice cały czas
powtarzali,że może dorosłam pod względem fizycznym,ale psychika została
mi na poziomie akademii.Lekko się uśmiechnęłam na myśl o rodzicach.Moja
biedna rodzina.Rozpadła się przez tę głupią wojnę.
-Hej księżniczko,co jesteś taka smutna?
Żyłka mi podskoczyła.O nie zapłaci mi za to.Mówiłam,żeby przestał mnie tak nazywać.
-Hideo - powiedziałam zaciskając pięść.
-Co?
-Wiedz,że...
-Ej,a słyszeliście ten kawał o...
Teraz
to się wkurzyłam.Nie dość,że nazywa mnie nie tak jak powinien,to
jeszcze mi przerywa,by powiedzieć jakiś głupi żart.Tego już za
wiele.Moje oczy zaczęły tryskać niebezpiecznymi iskierkami.Minato
znużony podniósł wzrok i spojrzał przelotnie na Kushinę,po czym widząc
jej zwrok odsunął się za nią na bezpieczną odległość.Może i znali się
krótko,ale wiedział,że jak jest wkurzona i to nieźle to nie należy z nią
zadzierać.W końcu to nie on zawinił.Pani Uzumaki zeszła z
łóżka,podeszła do rudowłosego i bez uprzedzenia uderzyła go z całej
siły.Efekt był taki,że wyleciał przez drzwi prosto na doktorów i
pielęgniarki,którzy wcześniej próbowali od frontowej strony się do mnie
dostać.
-Nigdy więcej mi nie przerywaj i nie nazywaj księżniczką!!!
Krzyknęłam,odwróciwszy się w drugą stronę,walnęłam się na łóżko i przykrywając kołdrą oddałam się w objęcia Morfeusza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Muchikage*-Moja wymyślona nazwa władcy Wioski Wiru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz