niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział Piąty

Szedłem korytarzem budynku Hokage do gabinetu Trzeciego.Wciąż rozmyślałem o tym jak straciłem nad sobą panowanie i krzyczałem na rudowłosą.Nigdy się tak nie zachowywałem i było mi wstyd,że zamiast dawać dobry przykład,zachowuję się jak małe dziecko.Naprawdę nie musiałem tego robić i nie chciałem,ale wyszło jak wyszło.Nie potrafiłem się powstrzymać.Niby byłem zły na Hideo,że zakłócił jej spokój,a jednak na niej rozładowałem swoje emocje.Gdyby wtedy nie wszedł,nic takiego by się nie stało.Zaraz!Przystanąłem na chwilę,gdyż nie mogłem pozbierać myśli.Dlaczego ja tak reaguję?Ech,coś jest ze mną nie tak.Chyba muszę iść do domu,przespać się i na spokojnie przemyśleć sprawę.O tak!Dobry pomysł.Od razu po spotkaniu z Hokage pójdę do domu.To mi dobrze zrobi.Zadowolony ze swojej dotychczasowej decyzji ruszyłem dalej pustym korytarzem.Byłem tak zamyślony,że nie zauważyłem osoby zbliżającej się znad przeciwka,wynikiem czego był dość niefortunny wypadek i bolący tyłek.
-Auć...
Tylko tyle słów zdołało opuścić moje usta.Co jak co,ale ta osoba nie powinna w ogóle na mnie wpadać.Szedłem prawidłową stroną tak jak mnie nauczono i przestrzegam tej zasady.Zaraz pokarzę tej osobie co to znaczy nie przestrzegać zasad.Od razu wstałem i podniosłem głowę,by na spokojnie wytłumaczyć tej osobie,którą stroną powinien iść,ale słowa utknęły mi w gardle,gdy zobaczyłem kto przede mną stoi.
-Jiraiya-sensei.
Nie mogłem się połapać gdzie jest prawa,gdzie jest lewa strona.Nie wiedziałem też w którą stronę mam iść i zapomniałem na chwilę o starym sknerze,który zapewne czeka na mnie zły,gryząc przy okazji swój kapelusz Hokage.Tak dawno się z nim nie widziałem!Jiraiya podniósł swój znudzony wzrok na mnie znad książeczki,która na pewno nie nadaje się dla dzieci.Przyjrzał się mi i się uśmiechnął.No dobra nie do końca ten korytarz jest pusty.Stoją w niej dwie osoby.Nauczyciel i uczeń.Moje wargi nie poruszyły się,a oczy w zaskoczeniu patrzyły na męszczyznę z białymi włosami.
-Gdzie się tyle czasu podziewałeś,co?Nigdzie nie mogłem cię znaleźć.
Odpowiedział sensei z krzywym uśmiechem na twarzy i wzrokiem patrzącym na mnie z dezaprobatą.Pokręcił głową,jakby wiedział coś o czym nie mam pojęcia.Nie cierpiałem tego spojrzenia.W plotkach,sensei był naprawdę krok ode mnie lepszy do przodu.Mówił mi wiele przydatnych rzeczy,ale albo z wymuszonego źródła,albo z takiego o którym lepiej nie wiedzieć.
-Ja?
Powiedziałem patrząc przelotnie na ścianę.Teraz zauważyłem na niej plamy po sosie,które pewnie nie zejdą przez najbliższe kilka lat.W tej chwili zauważyłem nawet zapadający się dach budynku biura i chorobliwy odór tego co nazwałem sosem.Może zbyt szybko wywnioskowałem,że to było czymś co można było zjeść.
-Oj mój młody uczniu musisz się jeszcze wiele nauczyć.
Odpowiedział mi z chytrym uśmieszkiem.No tak.Mistrz nie potrafi puścić pary z ust,nawet jak jest pijany.Aż trudno uwierzyć,że go tak sprawdzałem,by wygadał przynajmniej część prawdy jaką ukrywał.Nie pomijając faktu,że to Hideo wpadł na tak szalony pomysł,a potem próbował coś z niego wyciągnąć.Na nasze nieszczęście,a fart Trzeciego nie pisnął nawet słówka.Nie powiem,ale trochę byłem zawiedziony,że nie posiadam przynajmniej tych samych informacji co sensei.Cóż takie życie ninja.
-No bynajmniej nie wszystkiego,co wyjdzie mi na złe.
Potwierdziłem,ale zaraz żałowałem swojej decyzji.Naprawdę nie chciałem się tak do niego odezwać,ale dzisiaj miałem zły ranek i mam nadzieję,że sensei nie skreśli mnie za odrobinę szorstkości.Ku mojemu zaskoczeniu Jiraiya uśmiechnął się.
-No też mam taką nadzieję,ale odrobinkę mi szkoda,że się zmarnujesz.
Popatrzyłem się na niego podejrzliwie.Jak mistrz już coś wymyślił to już trzea było się mieć na baczności.Nie można mu było ufać bezgranicznie,no w niektórych przypadkach na pewno nie.
-Słyszałem o tej dziewczynie co przeżyła tę rzeź.
Drgnąłem i zamknąłem oczy.Nie lubię,gdy ktoś określa tak tę masakrę.To trochę nie w porządku.Bynajmniej dla mnie.Jiraiya widział moją reakcję,ale ciągnął dalej.
-Więc chciałem się czegoś dowiedzieć od Trzeciego,no na przykład jak się nazywa itp.,ale mi nie powiedział,bo jeszcze z nią nie rozmawiał.Mówił też o tym,że ty możesz coś wiedzieć,bo znacie się już z jakiś czas i podzielisz się z nami swoją wiedzą.
Odwróciłem głowę wpatrując się w horyzont.Tak zna tę dziewczynę i to już od dłuższego czasu,ale nie wie więcej niż oni sami.Sam by chciał się dowiedzieć jak ma na imię,ale nie miał odwagi ją oto spytać.Myślał,że może sama mu powie,gdy będzie na to gotowa.Ale czas zleciał i nie wie już co ma robić.
-Minato.Ona zniknęła ze szpitala.
Moje oczy rozszerzyły się w obawie.I już wiedziałem dlaczego.Nie zna tych okolic i jest zupełnie sama.Jak zwykle nikt nic nie widział i pozostaje perspektywa szukania jej,nawet jeżeli zajęło by to całą noc.Zapominając o dodatkowych informacjach,rozmowie z Hokage i obietnicy złożonej sobie przed spotkaniem ruszyłem w odwrotną stronę.Zapomniałem o zachowaniu zimnej krwi i Jiraiyi-sensei zostawionym samotnie w korytarzu.Teraz liczyło się by ona się znalazła i nie spocznę póki jej nie odnajdę!
***
Kiedy usłyszałam plusk wody otworzyłam oczy i zdezorientowana popatrzyłam na wodę,która spokojnie falowała,jakby była przyciągana przez niewidzialną siłę.Poczułam błogi spokój,który chyba nigdy by mi się nie znudził,choć nie umiem często usiedzieć w miejscu.Jestem hałaśliwa i rozwrzeszczana,ale teraz spokojna i opanowana.Cały czas rozmyślałam o tej głupiej i bezsensownej kłótni,która skłóciła ją z Minato.A niech to mógł nie rozdrapywać starych ran.Nie wie co to znaczy stracić swoich bliskich i przyjaciół nie pożegnawszy się z nimi.To było okropne,okrutne i nie powinno w ogóle się wydarzyć.Chciałabym mieć teraz kogoś,kto mnie przytuli,pocieszy i powie,że wszystko będzie dobrze choć i tak będzie myślał co innego.Gdyby była tutaj taka osoba,której mogłabym zaufać.Gdyby tylko...
-Co tu robisz?
Na dźwięk kobiecego głosu przestraszyłam się i zsunęłam do wody,a że była lodowata zaczęłam w ekspresowym tempie podnosić się z niej,by wyjść.Moje próby spełzły na niczym,ponieważ stara koszula szpitalna ciągnęła ją w dół,przez co nie mogła się nawet podnieść.Poczuła,że oplatają ją czyjeś ramiona i wyciągają szybko z wody.Mimo,że był upalny dzień woda była niesamowicie zimna,ale to i tak już wystarczyło bym zaczęła się trząść.Ten ktoś zarzucił mi duży niebieski koc z małymi motylkami wyszytymi zieloną nitką na ramiona i od razu poczułam się lepiej.Dotknęłam wolną ręką puszystego bawełnianego materiału,gdyż drugą pilnowałam,by nie spadł na ziemię.Podniosłam swój wzrok,by ujrzeć osobę,która była odpowiedzialna za wystraszenie mnie jak i niezwykle potrzebną pomoc w postaci ciepłego koca.Pierwsze co rzuciło mi się w oczy były długie,proste i gęste czarne włosy,które błyszczały w słońcu odbijając promienie słoneczne.Drugą rzeczą,która zwróciła moją uwagę była jej wspaniała figura,delikatne rysy twarzy,prosty zgrabny nosek i długie nogi,schowane za spódnicą sięgającą za kolana.Mój wzrok podążył w górę i ujrzałam czarne jak noc oczy patrzące na mnie z nieukrywaną troską.Kobieta była bowiem bardzo ładna,ale chciałam by mi wytłumaczyła co tu robi i dlaczego akurat znalazła się w tym miejscu.
-Bardzo cię przepraszam,że cię tak wystraszyłam,naprawdę nie chciałam.
Powiedziała melodyjnym głosem i to z taką skruchą,że aż ścisnęło mi się serce.Tak mówili do mnie tylko rodzice,kiedy jeszcze żyli.Mama miała identyczny ton głosu i taki spokojny,że ta oto kobieta przypominała mi ją.
-Nie nic się nie stało.
Powiedziałam znudzonym głosem.Próbowałam ją zbyć,ponieważ nie chciałam by jakaś osoba się nade mną litowała.Dobra przyznaję,że chciałam obecności kogoś,ale nie wiedziałam,że będzie to tak szybko i nieoczekiwanie.Machnęłam ręką i dumnie wypięłam pierś by pokazać,że jestem twarda,niezależna i nic mi nie jest.Moje pierwsze dobre wrażenie odpłynęło siną w dal,gdy cichutko kichnęłam.Kobieta uniosła brew i pociągnęła mnie za rękaw koszuli.
-Hej co ty...
-Przeze mnie wpadłaś do wody i przeze mnie jesteś chora,więc w ramach rekompensaty zrobię ci ciepłą herbatę z cytryną i miodem.Mam nadzieję,że to nie jest nic poważnego,ale ciepły napar z ziół dobrze ci zrobi.
Stwierdziła nieznajoma dalej mnie ciągnąc.Spojrzałam przez ramię w stronę szpitala i miejsca w którym się poznałam z czarnowłosą kobietą.Rozmyślałam chwilę,czy nie lepiej by było zostać i udawać grzeczną,ale skoro grzeczna nie jestem,zrobię coś co jest już u mnie normą.Zrobię coś szalonego i nie będę się przejmować konsekwencjami.
-Tak w ogóle to nazywam się Mikoto i jeszcze raz przepraszam za to.
Powiedziała spoglądając na mnie.Zdziwiła się gdy się uśmiechnęłam i odpowiedziałam równie donośnym głosem.
-A ja nazywam się Kushina i z chęcią wypiję ciepłą herbatkę pod warunkiem,że będą też słodycze.
Mikoto zaśmiała się i pokiwała głową
-Tak słodycze też będą.
Cała w skowronkach dałam się dalej ciągnąć przez zatłoczone ulice Konohy.Coś czułam,że na Mikoto się nie zawiodę i być może znajdę w niej prawdziwą przyjaciółkę.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz