-Minato-san!
Heh.Najwyraźniej zapomniałam,dlaczego los zwiastuje mi takiego przystojniaczka,jakich mało na tym świecie.Oczywiście ten jak mu tam Minato odgrywa bardzo piękną scenę.Przybywa niczym bohater i bierze w ramiona tę oto kobietę patrzącą na niego z nieukrywanym uwielbieniem.
-Dlaczego zaatakowałaś Katsumi?Czemu zaczęłaś walkę?
Aha,więc to tak nazywa się ta fajtłapa,która widać na pierwszy rzut oka jest nim tak oczarowana.
-A co ci do tego?
Odpowiedziałam z zaciętością w głosie.Jego zdziwiony wyraz twarzy dodał mi kolejne scenariusze,w których moje odzywki robią furorę.Niech nie myśli,że kobieta jest słabym ogniwem i nie potrafi się przeciwstawić.Ale ekhem...
-Chyba nie zamierzasz trzymać jej w nieskończoność co?Nie umie chodzić?
Dobra bohaterstwo to jedno,ale nadmierne wykorzystywanie sytuacji to już to drugie,a ta dziewczyna tak ma i chyba trochę na nią czekała,że nie zwróciła mu uwagi.Chłopak stał przez chwilę analizując moje słowa,a gdy już skapnął się o co chodzi zrzucił ją nagle z rąk,przez co Katsumi miała niezbyt miękki upadek.
-Co ty sobie myślisz,żeby mnie pouczać?
Teraz to wyglądał komicznie.Z zakłopotaną miną i rumieńcami na twarzy,wyglądał naprawdę śmiesznie.Dodając jeszcze Katsumi jęczącą z bólu przez mizerny wypadek,wszystko było jedną wielką pomyłką.Jeżeli to oni mieli nas ratować,a chociażby mnie to na dobrą skalę,choć jedno z nich musi być medykiem.Dobrze byłoby to wykorzystać,a potem to się zobaczy.Mimo,że trwa wojna to Kraj Wiru i Kraj Ognia były w przyjaznych stosunkach i gdyby nie ich zapasy żywności byłoby z nami krucho,zresztą teraz to już nie ważne,kiedy wioski po prostu nie ma!
-Ugh...
Przez ból,który nastąpił w lewym podbrzuszu,upadłam na jedno kolano i trzymając się za zranione miejsce wyplunęłam dość dużą ilość krwi.Minato od razu do mnie podbiegł,a potem kazał Katsumi zawołać sanitariusza,bo mają rannego.Przerażona z początku nie reagowała,ale gdy mój organizm oddał kolejną porcję czerwonego płynu,odzyskała czucie w nogach i poleciała szukać medyka.
-Nie bój się wszystko będzie dobrze,to po prostu skutek ran zadawanych przez ciosy...
Spojrzałam się na niego jak na idiotę.Czy ja wyglądam na dziecko,żeby nie rozumieć tak oczywistych rzeczy?Chociaż...nie tylko wydawał się miły,był bardzo miły i widać było,że mu zależy na moim zdrowiu,co mnie mile zaskoczyło.Tylko,ciekawe jaki ma w tym ukryty cel?
Nie mogłem uwierzyć w to,póki moje zdradliwe oczy tego nie wychwyciły.Czerwone włosy oznaczające nadpobudliwy charakter i płomienie idealnie pasowały do tej dziewczyny.Wygadana z ciętym języczkiem była moim całkowitym przeciwieństwem.Ja z natury jestem bardziej spokojny i opanowany,a ona zupełnie odwrotnie.Moje wrażenie to różnimy się jak ogień i woda.Ona ogień-nieprzewidywalna,nadpobudliwa,wygadana,nie bojąca się przekraczać granic.Ja woda-spokojny,kompromisowy,łagodny niekonfliktowy.A jednak mimo naszej wielkiej różnicy coś mnie tknęło i naprawdę zacząłem bać się o jej życie.Przemawiałem do niej jak do małego dziecka,choć dobrze wiedziałem,że każdy shinobi,czy nie wie tak banalne rzeczy.Moim ciałem wstrząsnął dreszcz,nie wiem czy to z zimna,czy z widoku w jakim jest ta kobieta,ale byłem pewny jednego-ona przeżywa straszne tortury,a ja nie mogę jej pomóc.Tak bardzo chciałbym odciążyć ją i wziąć trochę bólu na siebie.Często się zastanawiałem,dlaczego ludzie tak cierpią?Po co jest ta cała wojna,na cholerę im ona jest!Przez nią tylko giną niepotrzebnie ludzie.Jeszcze długo siedziałem i przeklinałem ten beznadziejny świat siedząc przy niej i naprawdę zacząłem się niecierpliwić.W końcu na horyzoncie zobaczyłem sześć postaci.Zaraz,sześć?Tak,nareszcie.Na początku biegła Katsumi z jednym medykiem,za nią zaś szli Horuichi,Gihei,a na końcu wlekł się Hideo podtrzymując jakiegoś starca,który wyglądał zapewne lepiej niż poprzednio.Katsumi podbiegła do nas i zawołała:
-Tutaj szybko!
W tej chwili dziewczyna była pod dobrą opieką sanitariusza,więc mogłem odetchnąć z ulgą.
-Katsumi-chan.
Dziewczyna zwróciła swoją głowę w moim kierunku i napotkała jeden z moich powalających uśmiechów.Byłem z niej dumny,nawet bardzo!Nie wiedziałem,że naprawdę potrafi opanować i przezwyciężyć swój strach.
-Świetnie sobie dzisiaj poradziłaś.Jak wrócimy z misji zapraszam cię na ogromną miskę Ramenu.Oczywiście ja stawiam!
***
Od chwili,gdy wypowiedziałem te słowa Katsumi przez całą drogę do Konohy była w skowronkach.Od czasu do czasu zerkała na mnie i czerwonowłosą dziewczynę na moich plecach.Oczywiście nie pomijając faktu,że gdy sanitariusz wyleczył ją chociażby z tych wewnętrznych ran,zielonooka uparła się,że nigdzie nie pójdzie.Przekonać ją nie było trudno,szczególnie,gdy ma się w zanadrzu zdanie takie jak "A gdzie znajdziesz dobrą opiekę medyczną i jakąś budkę z jedzeniem?". Oczywiście o tym nie pomyślała,przez co zmuszona była wrócić z nami do wioski.Niestety mimo jej upartego charakteru,ciało odmówiło posłuszeństwa czego w wyniku musiałem ją wziąć na barana.Rzucała się jak nie wiem ,więc trudno mi ją było utrzymać na rękach.W końcu po przebyciu 5 kilometrów przestała się awanturować i grzecznie przytuliła się do moich pleców.Powiem jedno-ulga!Myślałem,że jeszcze chwila i bym jej nie utrzymał.Kami (boże),kto w tej wiosce wytrzymał z nią i to jeszcze w jednym domu!Podziwiam gości,naprawdę.
-Jesteś głupi
-A ty uparta
-Cymbał z ciebie
-Głupia jak dziecko
To się nazywa kulturalna rozmowa.Nasza wymiana zdań spotkała się z rozbawionym towarzystwem,które co rusz wybuchało niepohamowanym śmiechem.
-Pasujecie do siebie jak ulał!Heh.Najwyraźniej zapomniałam,dlaczego los zwiastuje mi takiego przystojniaczka,jakich mało na tym świecie.Oczywiście ten jak mu tam Minato odgrywa bardzo piękną scenę.Przybywa niczym bohater i bierze w ramiona tę oto kobietę patrzącą na niego z nieukrywanym uwielbieniem.
-Dlaczego zaatakowałaś Katsumi?Czemu zaczęłaś walkę?
Aha,więc to tak nazywa się ta fajtłapa,która widać na pierwszy rzut oka jest nim tak oczarowana.
-A co ci do tego?
Odpowiedziałam z zaciętością w głosie.Jego zdziwiony wyraz twarzy dodał mi kolejne scenariusze,w których moje odzywki robią furorę.Niech nie myśli,że kobieta jest słabym ogniwem i nie potrafi się przeciwstawić.Ale ekhem...
-Chyba nie zamierzasz trzymać jej w nieskończoność co?Nie umie chodzić?
Dobra bohaterstwo to jedno,ale nadmierne wykorzystywanie sytuacji to już to drugie,a ta dziewczyna tak ma i chyba trochę na nią czekała,że nie zwróciła mu uwagi.Chłopak stał przez chwilę analizując moje słowa,a gdy już skapnął się o co chodzi zrzucił ją nagle z rąk,przez co Katsumi miała niezbyt miękki upadek.
-Co ty sobie myślisz,żeby mnie pouczać?
Teraz to wyglądał komicznie.Z zakłopotaną miną i rumieńcami na twarzy,wyglądał naprawdę śmiesznie.Dodając jeszcze Katsumi jęczącą z bólu przez mizerny wypadek,wszystko było jedną wielką pomyłką.Jeżeli to oni mieli nas ratować,a chociażby mnie to na dobrą skalę,choć jedno z nich musi być medykiem.Dobrze byłoby to wykorzystać,a potem to się zobaczy.Mimo,że trwa wojna to Kraj Wiru i Kraj Ognia były w przyjaznych stosunkach i gdyby nie ich zapasy żywności byłoby z nami krucho,zresztą teraz to już nie ważne,kiedy wioski po prostu nie ma!
-Ugh...
Przez ból,który nastąpił w lewym podbrzuszu,upadłam na jedno kolano i trzymając się za zranione miejsce wyplunęłam dość dużą ilość krwi.Minato od razu do mnie podbiegł,a potem kazał Katsumi zawołać sanitariusza,bo mają rannego.Przerażona z początku nie reagowała,ale gdy mój organizm oddał kolejną porcję czerwonego płynu,odzyskała czucie w nogach i poleciała szukać medyka.
-Nie bój się wszystko będzie dobrze,to po prostu skutek ran zadawanych przez ciosy...
Spojrzałam się na niego jak na idiotę.Czy ja wyglądam na dziecko,żeby nie rozumieć tak oczywistych rzeczy?Chociaż...nie tylko wydawał się miły,był bardzo miły i widać było,że mu zależy na moim zdrowiu,co mnie mile zaskoczyło.Tylko,ciekawe jaki ma w tym ukryty cel?
Nie mogłem uwierzyć w to,póki moje zdradliwe oczy tego nie wychwyciły.Czerwone włosy oznaczające nadpobudliwy charakter i płomienie idealnie pasowały do tej dziewczyny.Wygadana z ciętym języczkiem była moim całkowitym przeciwieństwem.Ja z natury jestem bardziej spokojny i opanowany,a ona zupełnie odwrotnie.Moje wrażenie to różnimy się jak ogień i woda.Ona ogień-nieprzewidywalna,nadpobudliwa,wygadana,nie bojąca się przekraczać granic.Ja woda-spokojny,kompromisowy,łagodny niekonfliktowy.A jednak mimo naszej wielkiej różnicy coś mnie tknęło i naprawdę zacząłem bać się o jej życie.Przemawiałem do niej jak do małego dziecka,choć dobrze wiedziałem,że każdy shinobi,czy nie wie tak banalne rzeczy.Moim ciałem wstrząsnął dreszcz,nie wiem czy to z zimna,czy z widoku w jakim jest ta kobieta,ale byłem pewny jednego-ona przeżywa straszne tortury,a ja nie mogę jej pomóc.Tak bardzo chciałbym odciążyć ją i wziąć trochę bólu na siebie.Często się zastanawiałem,dlaczego ludzie tak cierpią?Po co jest ta cała wojna,na cholerę im ona jest!Przez nią tylko giną niepotrzebnie ludzie.Jeszcze długo siedziałem i przeklinałem ten beznadziejny świat siedząc przy niej i naprawdę zacząłem się niecierpliwić.W końcu na horyzoncie zobaczyłem sześć postaci.Zaraz,sześć?Tak,nareszcie.Na początku biegła Katsumi z jednym medykiem,za nią zaś szli Horuichi,Gihei,a na końcu wlekł się Hideo podtrzymując jakiegoś starca,który wyglądał zapewne lepiej niż poprzednio.Katsumi podbiegła do nas i zawołała:
-Tutaj szybko!
W tej chwili dziewczyna była pod dobrą opieką sanitariusza,więc mogłem odetchnąć z ulgą.
-Katsumi-chan.
Dziewczyna zwróciła swoją głowę w moim kierunku i napotkała jeden z moich powalających uśmiechów.Byłem z niej dumny,nawet bardzo!Nie wiedziałem,że naprawdę potrafi opanować i przezwyciężyć swój strach.
-Świetnie sobie dzisiaj poradziłaś.Jak wrócimy z misji zapraszam cię na ogromną miskę Ramenu.Oczywiście ja stawiam!
***
Od chwili,gdy wypowiedziałem te słowa Katsumi przez całą drogę do Konohy była w skowronkach.Od czasu do czasu zerkała na mnie i czerwonowłosą dziewczynę na moich plecach.Oczywiście nie pomijając faktu,że gdy sanitariusz wyleczył ją chociażby z tych wewnętrznych ran,zielonooka uparła się,że nigdzie nie pójdzie.Przekonać ją nie było trudno,szczególnie,gdy ma się w zanadrzu zdanie takie jak "A gdzie znajdziesz dobrą opiekę medyczną i jakąś budkę z jedzeniem?". Oczywiście o tym nie pomyślała,przez co zmuszona była wrócić z nami do wioski.Niestety mimo jej upartego charakteru,ciało odmówiło posłuszeństwa czego w wyniku musiałem ją wziąć na barana.Rzucała się jak nie wiem ,więc trudno mi ją było utrzymać na rękach.W końcu po przebyciu 5 kilometrów przestała się awanturować i grzecznie przytuliła się do moich pleców.Powiem jedno-ulga!Myślałem,że jeszcze chwila i bym jej nie utrzymał.Kami (boże),kto w tej wiosce wytrzymał z nią i to jeszcze w jednym domu!Podziwiam gości,naprawdę.
-Jesteś głupi
-A ty uparta
-Cymbał z ciebie
-Głupia jak dziecko
To się nazywa kulturalna rozmowa.Nasza wymiana zdań spotkała się z rozbawionym towarzystwem,które co rusz wybuchało niepohamowanym śmiechem.
Oznajmił między zdaniami Hideo,próbując powstrzymać śmiech.
-Zamknij się!
Powiedzieliśmy zgodnie i pogrążeni w dalszej kłótni wróciliśmy(prawie) spokojnie do wioski.Staruszek,który mógł już normalnie chodzić w ogóle niezdziwiony naszą konsultacją, zaczął śmiać się razem z całą grupą,która akurat dzięki nam była w dobrym nastoju!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hahaha, najlepsze przedrzeźniane na świecie. Opis tulenia się Katsumi do Minato spowodował upadek mojego tyłka na podłogę. Później nie mogłam wstać, bo brzuch mnie jeszcze bolał od śmiechu. Świetna notka!!!
OdpowiedzUsuń