Tylko tyle zdołałam powiedzieć,mając pełne usta
różnych smakołyków.Te ciastka naprawdę były dobre i smakowały
wybornie.Nie wiedziałam,że w Konoha jest tyle sklepów z najróżniejszymi
słodyczami.W tej wiosce jestem drugi raz,więc nie za bardzo znam
okolice.Pamiętam,że byłam na jakieś misji,ale to było dawno i
nieważne.Dobrze,że znalazła się osoba,która mnie tak dobrze przyjęła pod
swój dach.Ta osoba była kobietą,której jestem dozgonnie
wdzięczna.Popijając w międzyczasie herbatę oglądałam wystrój mieszkania
mojego gospodarza.Mikoto oczywiście nie wspominała mi,że ma aż tak
wielką chatę,przez co czułam się tak jakoś dziwnie.Fakt,że mój ojciec
był kage,ale nie mieszkaliśmy w jakimś super luksusowych domu z pięcioma
pokojami,kuchnią,salonem i dwiema łazienkami.Ba!Nie wspomniała mi
nawet,że pochodzi z jednego z najważniejszych klanów Uchiha.Często mi
mówili,że osoby z ważnych klanów są oziębłe i zadzierają nosa.Mikoto
była inna.Miła,sympatyczna,gościnna,szczera i niezwykle ładna.Oj
tak,urodą to ona nie grzeszyła.Pewnie wiele facetów się za nią
ugania.Spojrzałam na moje rude włosy.Tak jakoś nigdy ich nie lubiłam,bo
nie tylko były niesforne,ale też bardziej kolorem przypominały
płomienie.Były długie i błyszczące,ponieważ zawsze uważałam i uważam
dalej,że są beznadziejnie okropne,dlatego robiłam wszystko,by tylko
wyglądały na mocne..Poczułam lekkie ukłucie zazdrości.Ona ładna,a ja
nie.Ona spokojna,a ja nie.Ona szczera,a ja nie.Długo by wyliczać jakie
są między nami różnice,bo różnimy się prawie,że wszystkim.W wyglądzie i
charakterze.Pewnie tak samo jest lepszym ninją ode mnie.Ale zaraz!Skąd
mogę zakładać,że jest lepsza ode mnie skoro nie widziałam jej w
akcji!To,że jest z ważnego i silnego klanu nie musi oznaczać,że jest
taka dobra.
-Lepiej się już czujesz?
Powiedziała
Pani Uchiha przynosząc kolejną miskę kolorowych łakoci.Aż mi ślinka
poleciała na sam widok.Jak pamiętam od zawsze rzucałam się na
słodycze,więc czemu teraz miało by być inaczej?Pochyliłam się do przodu i
w mgnienia oka cukierek znalazł się w mojej dłoni,by następnie
wylądować w ustach.Rozkoszowałam się idealnym smakiem,który wypełniał
moje podniebienie.Mikoto patrzyła się z uśmiechem jak wcinam każde po
kolei,by potem zostawić kilkanaście cukierków dla niej samej.Pokręciła
głową jakby przyłapała dziecko na zbrodni i kazała mu naprawić
błąd,które popełniło.Gdyby nie ona,nie miała bym pohamowań i nie
wiedziałabym,czy bym się powstrzymała.Odchyliłam się do tyłu i
spojrzałam jej prosto w oczy.Były tak czarne,że nie potrafiłam z nich
nic wyczytać,jakby była pusta w środku.Po chwili ujrzałam w nich błysk
rozbawienia moim widokiem.
-Ekhem...-odpowiedziałam chcąc,by
skupiła się na tym co mam do powiedzenia,a nie tym jak się
zachowuję.-Dziękuję ci Mikoto za herbatkę i ciasteczka.Jestem bardzo
wdzięczna za gościnę i ubrania,które mi dałaś.
To fakt.Kiedy
weszłyśmy do domu Mikoto kazała mi iść do łazienki i zaczekać na
siebie.Trochę się pogubiłam,ale kiedy w końcu odnalazłam szukany pokój
czarnowłosa zjawiła się z czystymi i świeżymi ciuchami.Spojrzałam na nią
w zaskoczeniu,ponieważ nie wiedziałam,o co jej chodzi.Powiedziała
tylko,że powinnam się wykąpać i założyć ubrania,które dla mnie
przygotowała.Zdziwiłam się tym,bo przecież ledwo co mnie zna,a już daje
mi w prezencie tyle rzeczy.Dla mnie to było zaskakujące,a gdy wyszła od
razu zajęłam się kąpielą.Tego mi było trzeba,ponieważ w klinice nie było
tak dobrze.Cały czas tylko kolejka i kolejka do łazienki,a jak już ci
się udało do niej dostać,to był cud.Chociaż i tak była brudna i nie
pachniała czystością.Złapałam w palce materiał przewracając go w
dłoniach i rozmyślając czego ona może potem ode mnie chcieć.Nie miałam
pieniędzy na jedzenie,a co dopiero na dom.Oczekiwałam,aż sama się
odezwie,bo szczególnie nie wiedziałam od czego zacząć.Niby zawsze jestem
gadatliwa,ale w tym przypadku zabrakło mi słów.Oszołomiło mnie
zdanie,które chwilę po tym powiedziała.
-Masz bardzo ładne włosy.Takie długie,lśniące i niezwykłego koloru.Takiego... ognistego.Podobają mi się.Są wyjątkowe.
-E tam-odpowiedziałam czując,że się rumienię-ja tam nie widzę w nich nic wyjątkowego.
-Ależ tak-ciągnęła dalej Mikoto-nie mogę uwierzyć,że są tak długie.
To
prawda.Moje włosy nie tylko wyróżniały się niezwykłym kolorem,ale też
długością.Były prawie do kostek i nie myślałam szczególnie o ich
obcinaniu.Właśnie ta cecha mi się w nich podobała i za to cenie je
sobie.Nie muszę wyglądać tak jak inni i ta indywidualność bardzo mi
spasowała.
-Mikoto,czy mogę cię o coś zapytać?
-Tak,o co chodzi?
Z początku długo myślałam nad zdaniem,by jej nie urazić.Więc bardzo powoli spoglądając na nią spytałam się.
-Co chcesz w zamian za przyjęcie mnie pod swój dach?
***
Biegłem
uliczkami Konohy,co chwila potrącając łokciem coraz to nowych
przechodniów.Byłem tak zdenerwowany myślą,gdzie się podziewa
ognistowłosa,że nie zwracałem szczególnej uwagi na przekleństwa
kierowane w moją stronę.Musiałem ją znaleźć jak najszybciej,by być
pierwszym,jakiemu by się to udało.Oczywiście nie tylko ja zareagowałem
na tę wieść.Wszyscy wolni shinobi jak i pielęgniarki zgłosili się do
odnalezienia zaginionej kunochi.Wszyscy wiedzieli też,że mogą być przez
to kłopoty.Postanowiłem najpierw,że pójdę do jednego z moich najlepszych
kumpli.Choza Akimichi jest moim przyjacielem od dzieciństwa z którym
wiele razy wygłupialiśmy się i rozmyślaliśmy nad kolejnym przykrym
doświadczeniem.Mowa tu oczywiście o zabawie w ,,chowanego''.Tak się
bawiliśmy w tę zabawę,że jak ktoś już kogoś znalazł to uciekał,
zrzucając przy tym najróżniejsze rzeczy różnych kupców.Mieliśmy potem
takie kary od samego Hokage,że pod koniec dnia ręce opadały.Brrr...aż
mnie ciarki przeszły na samą myśl.Ale pomimo trudności,nie chodzi mi o
wspólne kary,ale też misje,to Choza pozostał moim wiernym kumplem na
którego zawsze mogę liczyć.Dlatego zdecydowałem,że to będzie moja
pierwsza osoba,którą poproszę o pomoc.Biegłem właśnie do budynku
głównego klanu Akimichi,kiedy moją uwagę przykuło coś zupełnie
innego.Kunai lecący w moją stronę!Szybko odskoczyłem i zrobiwszy salto
wylądowałem bezpiecznie na ziemi.Zacząłem się rozglądać za napastnikiem i
mój wzrok spoczął na siwowłosym chłopaku,którego twarz schowana była
pod maską.Uśmiechnąłem się do siebie,gdy rozpoznałem osobę stojącą
przede mną.
-Walcz ze mną.
Powiedział
mój mały uczeń.Zastanawiam się czemu nie da sobie spokoju z tym
atakowaniem mnie z zaskoczenia i to jeszcze w nieodpowiednim momencie.
-Kakashi co ty tu robisz?
Odpowiedziałem
w ogóle nie zaskoczony widokiem chłopaka.Takie rzeczy jak atakowanie
mnie,gdzie się tego nie spodziewam są codziennością mojego życia.Ech
zawsze są z nimi jakieś problemy.
-A gdzie są Rin i Obito?
Ta
dwójka,którą wymieniłem też należą do grupy,której jestem
nauczycielem.Rin pomimo,że ma 10 lat to już jest medycznym ninją.Jest
bardzo utalentowaną dziewczyną,która w życiu wiele osiągnie.Jest
miła,zabawna i potrafi przemówić do rozsądku.Tyle tylko,że jest spokojna
nie to co...o kurde!Prawie zapomniałem o ognistowłosej!
-Kakashi chyba słyszałeś co się dzieje w wiosce?
-Tak sensei.
Potwierdził
zgodnie siwowłosy.No tak kompletnie zapomniałem,że Kakashi to taki
informator,który wie co w trawie piszczy.To bardzo przydatna rzecz
szczególnie,gdy wracam z misji.Gdy tak rozmawiałem z młodym
Hatake,zauważyłem cień jakieś osoby za nami.Oczywiście móc nie móc
obejrzałem się za siebie i dojrzałem czerwone włosy.Pierwsza myśl to
była ,,znalazłem ją'',ale po chwili zorientowałem się,że ten kolor
należy do Chozy,mojego najlepszego kumpla,który szedł razem z...Hideo!
-Minato coś ty najlepszego zrobił?
Wrzeszczał
na mnie potrząsając jak workiem ziemniaków,gdy nie chcą wyjść przez
dziurę w worku.Dobra Kakashiego bym się spodziewał,ale nie Hideo.Kłopoty
przez wielkie K załatwione.
-Dobra nie ma na to czasu
Stwierdził
puszczając mnie czego wynikiem był głośny huk.,,Ooo mój
bagażnik''-Pomyślałem z krzywą miną już planując sobie
odpoczynek.Spojrzałem na niego zmęczonym wzrokiem spod swojej blond
czupryny.Popatrzył na mnie przez chwilę i mówił powoli każde słowo,chyba
myśląc,że go nie rozumiem.
-Znaleźli ją.Może nie dokładnie,że widzieli,ale Fugaku wie dokładnie,gdzie ona się podziewa.
Moje
ciśnienie podskoczyło i zacząłem się trząść.Nie wiem czemu,ale
zastanawiałem się jak zareaguję na jej widok,kiedy to znowu uciekła.Czy
znowu się z nią pokłócę?A może znowu ją zranię?Tyle pytań kłębiło się w
mojej głowie i nie wiedziałem jak na nie odpowiedzieć.
-Zaprowadzę cię do niej,ale nie zdziw się tym widokiem.
Powiedział donośny głos.Podniosłem głowę i spojrzałem w czarne oczy Fugaku.Teraz wiem co mam robić.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz