niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział Szósty

-Mmmm...pyszne.
Tylko tyle zdołałam powiedzieć,mając pełne usta różnych smakołyków.Te ciastka naprawdę były dobre i smakowały wybornie.Nie wiedziałam,że w Konoha jest tyle sklepów z najróżniejszymi słodyczami.W tej wiosce jestem drugi raz,więc nie za bardzo znam okolice.Pamiętam,że byłam na jakieś misji,ale to było dawno i nieważne.Dobrze,że znalazła się osoba,która mnie tak dobrze przyjęła pod swój dach.Ta osoba była kobietą,której jestem dozgonnie wdzięczna.Popijając w międzyczasie herbatę oglądałam wystrój mieszkania mojego gospodarza.Mikoto oczywiście nie wspominała mi,że ma aż tak wielką chatę,przez co czułam się tak jakoś dziwnie.Fakt,że mój ojciec był kage,ale nie mieszkaliśmy w jakimś super luksusowych domu z pięcioma pokojami,kuchnią,salonem i dwiema łazienkami.Ba!Nie wspomniała mi nawet,że pochodzi z jednego z najważniejszych klanów Uchiha.Często mi mówili,że osoby z ważnych klanów są oziębłe i zadzierają nosa.Mikoto była inna.Miła,sympatyczna,gościnna,szczera i niezwykle ładna.Oj tak,urodą to ona nie grzeszyła.Pewnie wiele facetów się za nią ugania.Spojrzałam na moje rude włosy.Tak jakoś nigdy ich nie lubiłam,bo nie tylko były niesforne,ale też bardziej kolorem przypominały płomienie.Były długie i błyszczące,ponieważ zawsze uważałam i uważam dalej,że są beznadziejnie okropne,dlatego robiłam wszystko,by tylko wyglądały na mocne..Poczułam lekkie ukłucie zazdrości.Ona ładna,a ja nie.Ona spokojna,a ja nie.Ona szczera,a ja nie.Długo by wyliczać jakie są między nami różnice,bo różnimy się prawie,że wszystkim.W wyglądzie i charakterze.Pewnie tak samo jest lepszym ninją ode mnie.Ale zaraz!Skąd mogę zakładać,że jest lepsza ode mnie skoro nie widziałam jej w akcji!To,że jest z ważnego i silnego klanu nie musi oznaczać,że jest taka dobra.
-Lepiej się już czujesz?
Powiedziała Pani Uchiha przynosząc kolejną miskę kolorowych łakoci.Aż mi ślinka poleciała na sam widok.Jak pamiętam od zawsze rzucałam się na słodycze,więc czemu teraz miało by być inaczej?Pochyliłam się do przodu i w mgnienia oka cukierek znalazł się w mojej dłoni,by następnie wylądować w ustach.Rozkoszowałam się idealnym smakiem,który wypełniał moje podniebienie.Mikoto patrzyła się z uśmiechem jak wcinam każde po kolei,by potem zostawić kilkanaście cukierków dla niej samej.Pokręciła głową jakby przyłapała dziecko na zbrodni i kazała mu naprawić błąd,które popełniło.Gdyby nie ona,nie miała bym pohamowań i nie wiedziałabym,czy bym się powstrzymała.Odchyliłam się do tyłu i spojrzałam jej prosto w oczy.Były tak czarne,że nie potrafiłam z nich nic wyczytać,jakby była pusta w środku.Po chwili ujrzałam w nich błysk rozbawienia moim widokiem.
-Ekhem...-odpowiedziałam chcąc,by skupiła się na tym co mam do powiedzenia,a nie tym jak się zachowuję.-Dziękuję ci Mikoto za herbatkę i ciasteczka.Jestem bardzo wdzięczna za gościnę i ubrania,które mi dałaś.
To fakt.Kiedy weszłyśmy do domu Mikoto kazała mi iść do łazienki i zaczekać na siebie.Trochę się pogubiłam,ale kiedy w końcu odnalazłam szukany pokój czarnowłosa zjawiła się z czystymi i świeżymi ciuchami.Spojrzałam na nią w zaskoczeniu,ponieważ nie wiedziałam,o co jej chodzi.Powiedziała tylko,że powinnam się wykąpać i założyć ubrania,które dla mnie przygotowała.Zdziwiłam się tym,bo przecież ledwo co mnie zna,a już daje mi w prezencie tyle rzeczy.Dla mnie to było zaskakujące,a gdy wyszła od razu zajęłam się kąpielą.Tego mi było trzeba,ponieważ w klinice nie było tak dobrze.Cały czas tylko kolejka i kolejka do łazienki,a jak już ci się udało do niej dostać,to był cud.Chociaż i tak była brudna i nie pachniała czystością.Złapałam w palce materiał przewracając go w dłoniach i rozmyślając czego ona może potem ode mnie chcieć.Nie miałam pieniędzy na jedzenie,a co dopiero na dom.Oczekiwałam,aż sama się odezwie,bo szczególnie nie wiedziałam od czego zacząć.Niby zawsze jestem gadatliwa,ale w tym przypadku zabrakło mi słów.Oszołomiło mnie zdanie,które chwilę po tym powiedziała.
-Masz bardzo ładne włosy.Takie długie,lśniące i niezwykłego koloru.Takiego... ognistego.Podobają mi się.Są wyjątkowe.
-E tam-odpowiedziałam czując,że się rumienię-ja tam nie widzę w nich nic wyjątkowego.
-Ależ tak-ciągnęła dalej Mikoto-nie mogę uwierzyć,że są tak długie.
To prawda.Moje włosy nie tylko wyróżniały się niezwykłym kolorem,ale też długością.Były prawie do kostek i nie myślałam szczególnie o ich obcinaniu.Właśnie ta cecha mi się w nich podobała i za to cenie je sobie.Nie muszę wyglądać tak jak inni i ta indywidualność bardzo mi spasowała.
-Mikoto,czy mogę cię o coś zapytać?
-Tak,o co chodzi?
Z początku długo myślałam nad zdaniem,by jej nie urazić.Więc bardzo powoli spoglądając na nią spytałam się.
-Co chcesz w zamian za przyjęcie mnie pod swój dach?

***

Biegłem uliczkami Konohy,co chwila potrącając łokciem coraz to nowych przechodniów.Byłem tak zdenerwowany myślą,gdzie się podziewa ognistowłosa,że nie zwracałem szczególnej uwagi na przekleństwa kierowane w moją stronę.Musiałem ją znaleźć jak najszybciej,by być pierwszym,jakiemu by się to udało.Oczywiście nie tylko ja zareagowałem na tę wieść.Wszyscy wolni shinobi jak i pielęgniarki zgłosili się do odnalezienia zaginionej kunochi.Wszyscy wiedzieli też,że mogą być przez to kłopoty.Postanowiłem najpierw,że pójdę do jednego z moich najlepszych kumpli.Choza Akimichi jest moim przyjacielem od dzieciństwa z którym wiele razy wygłupialiśmy się i rozmyślaliśmy nad kolejnym przykrym doświadczeniem.Mowa tu oczywiście o zabawie w ,,chowanego''.Tak się bawiliśmy w tę zabawę,że jak ktoś już kogoś znalazł to uciekał, zrzucając przy tym najróżniejsze rzeczy różnych kupców.Mieliśmy potem takie kary od samego Hokage,że pod koniec dnia ręce opadały.Brrr...aż mnie ciarki przeszły na samą myśl.Ale pomimo trudności,nie chodzi mi o wspólne kary,ale też misje,to Choza pozostał moim wiernym kumplem na którego zawsze mogę liczyć.Dlatego zdecydowałem,że to będzie moja pierwsza osoba,którą poproszę o pomoc.Biegłem właśnie do budynku głównego klanu Akimichi,kiedy moją uwagę przykuło coś zupełnie innego.Kunai lecący w moją stronę!Szybko odskoczyłem i zrobiwszy salto wylądowałem bezpiecznie na ziemi.Zacząłem się rozglądać za napastnikiem i mój wzrok spoczął na siwowłosym chłopaku,którego twarz schowana była pod maską.Uśmiechnąłem się do siebie,gdy rozpoznałem osobę stojącą przede mną.
-Walcz ze mną.
Powiedział mój mały uczeń.Zastanawiam się czemu nie da sobie spokoju z tym atakowaniem mnie z zaskoczenia i to jeszcze w nieodpowiednim momencie.
-Kakashi co ty tu robisz?
Odpowiedziałem w ogóle nie zaskoczony widokiem chłopaka.Takie rzeczy jak atakowanie mnie,gdzie się tego nie spodziewam są codziennością mojego życia.Ech zawsze są z nimi jakieś problemy.
-A gdzie są Rin i Obito?
Ta dwójka,którą wymieniłem też należą do grupy,której jestem nauczycielem.Rin pomimo,że ma 10 lat to już jest medycznym ninją.Jest bardzo utalentowaną dziewczyną,która w życiu wiele osiągnie.Jest miła,zabawna i potrafi przemówić do rozsądku.Tyle tylko,że jest spokojna nie to co...o kurde!Prawie zapomniałem o ognistowłosej!
-Kakashi chyba słyszałeś co się dzieje w wiosce?
-Tak sensei.
Potwierdził zgodnie siwowłosy.No tak kompletnie zapomniałem,że Kakashi to taki informator,który wie co w trawie piszczy.To bardzo przydatna rzecz szczególnie,gdy wracam z misji.Gdy tak rozmawiałem z młodym Hatake,zauważyłem cień jakieś osoby za nami.Oczywiście móc nie móc obejrzałem się za siebie i dojrzałem czerwone włosy.Pierwsza myśl to była ,,znalazłem ją'',ale po chwili zorientowałem się,że ten kolor należy do Chozy,mojego najlepszego kumpla,który szedł razem z...Hideo!
-Minato coś ty najlepszego zrobił?
Wrzeszczał na mnie potrząsając jak workiem ziemniaków,gdy nie chcą wyjść przez dziurę w worku.Dobra Kakashiego bym się spodziewał,ale nie Hideo.Kłopoty przez wielkie K załatwione.
-Dobra nie ma na to czasu
Stwierdził puszczając mnie czego wynikiem był głośny huk.,,Ooo mój bagażnik''-Pomyślałem z krzywą miną już planując sobie odpoczynek.Spojrzałem na niego zmęczonym wzrokiem spod swojej blond czupryny.Popatrzył na mnie przez chwilę i mówił powoli każde słowo,chyba myśląc,że go nie rozumiem.
-Znaleźli ją.Może nie dokładnie,że widzieli,ale Fugaku wie dokładnie,gdzie ona się podziewa.
Moje ciśnienie podskoczyło i zacząłem się trząść.Nie wiem czemu,ale zastanawiałem się jak zareaguję na jej widok,kiedy to znowu uciekła.Czy znowu się z nią pokłócę?A może znowu ją zranię?Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie i nie wiedziałem jak na nie odpowiedzieć.
-Zaprowadzę cię do niej,ale nie zdziw się tym widokiem.
Powiedział donośny głos.Podniosłem głowę i spojrzałem w czarne oczy Fugaku.Teraz wiem co mam robić.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz