-Czerwonowłosa!!
... I zero krzyków wnerwionego Minato, który jak zapewne odnalazł mnie i ruszył w moją stronę.... zaraz! Jak to ruszył?! Od razu jak oparzona otworzyłam oczy i wstałam do pozycji siedzącej rozglądając się dookoła. Jest! Był tam! I właśnie kieruje się w moją stronę! Gdy już zdałam sobie z tego całkiem realistyczną prawdę postanowiłam wstać i uciec, ale czyjaś ręka zatrzymała mnie przed podjęciem pochopnej i pewnie niewłaściwej decyzji. Spojrzawszy w bok uświadomiłam sobie, że osobą, która mnie uratowała przed ponowną ucieczką na widok blondwłosego była Mikoto. Świetna i opanowana osoba, jedyna, której mogę zaufać. Wziąwszy mnie za rękę pociągnęła z powrotem na koc, oraz uśmiechnęła najcieplej jak umiała. Matko jedyna! Czy ja naprawdę muszę jej tak ulegać?! Co to w ogóle jest?! Ech nieważne - pomyślałam patrząc na błękitnookiego. Szedł z tą swoją grobową miną razem ze swoimi kumplami i nie wyglądali na zadowolonych. Dobra, wiem,że narobiłam bigosu, ale mówi się trudno, nie?
- Gdzieś ty się podziewała dziewczyno?!! - krzyknął mi, że prawie do ucha. Skrzywiłam się nieznacznie i spojrzałam mu w oczy. Wzdrygnęłam się widząc czystą wściekłość i ... zmartwienie?! Kurcze ... tego nie przewidziałam.
- A co nie mogę wychodzić gdzie mi się tylko podoba, hę?! - odpowiedziałam podnosząc głos. Co ja jestem dziecko 2-letnie, żeby mnie trzeba było pilnować?
- No właśnie w tym problem, że nie! - krzyknął i chwycił mój nadgarstek - A teraz grzecznie wrócisz do szpitalnego łóżka i nie będziesz się odzywać przez całą drogę powrotną!
- Że jak?! Nie ma mowy - odpowiedziałam wściekła próbując się wyrwać. - Nie dam się tak łatwo - patrząc w oczy Minato. Właśnie zdałam sobie sprawę, że razem z blodwłosym próbujemy nie dać drugiej osobie satysfakcji i walczymy o swoje. To jednak zaciekła walka, nie powiem.
- Hej nie możecie tego załatwić w pokoju? Po co te krzyki?... - odezwał się Hideo mając na twarzy jeden z tych swoich psotnych uśmiechów, pewnie chciał załagodzić sytuacje, ale to miało raczej odwrotny skutek, gdyż oboje z Minato krzyknęliśmy w tym samym momencie jedno krótkie słowo - NIE!!!
- Eee do tego to jesteście zgodni - powiedział z obrażoną miną, ale to już nikt go nie słuchał. Wszyscy byli zajęci rozdzielaniem mnie i blondwłosego od pobicia się.
- Nie no bez przesady, nie powinniście się bić akurat w takim momencie. Wszyscy zapewne jesteśmy zmęczeni i nie ma sensu rozstrzygać tej sprawy dzisiaj - powiedział bardzo spokojnie jak zwykle opanowany Horuichi. - Po prostu dziewczyna wróci do łóżka szpitalnego i nie będzie sprawiać kłopotów, prawda? - Powiedział pewny tego co powiedział i spojrzał na mnie wyczekująco. Pod wpływem jego wzroku zarumieniłam się. Stojąca po drugiej stronie Mikoto zauważyła moje zmieszanie, więc podeszła do mnie, chwyciła mnie za rękę i zwróciwszy się do zgromadzonych przemówiła płynnym, melodyjnym głosem.
- Ona może u mnie zostać, nie sprawi problemu, a po za tym na pewno będzie jej lepiej w domu,a nie w szpitalu.
Oczy zgromadzonych padły na nią w zaskakująco szybkim tempie, jakby moje życie właśnie zależało od tego, czy Mikoto przyjmie mnie pod swój dach, czy nie.
- No bo ja wiem ... - odezwał się bardzo inteligentnie Minato. - Nie lepiej najpierw spytać Hokage o zgodę?
- Minato - Mikoto westchnęła - czy ty zawsze musisz iść z takimi sprawami do wyższych sfer? Wiem, że nie od zawsze byłeś aniołkiem i dążysz do zostania Hokage, ale zadaj sobie pytanie "czy potrafiłbyś rozkazywać biednej, bezbronnej dziewczynie, która - tu ściszyła głos - prawie, że jedyna przeżyła z całej swojej wioski?- Widząc zdziwienie malujące się na twarzy Minato powiedziała - plotki szybko się rozchodzą - ciągnąc już głośniej - nie ma domu, a w szpitalu nie czuje się najlepiej? Prosze cię, niech zostanie u mnie na parę dni, będę ją pielęgnować - a widząc, że Minato chce coś powiedzieć dodała tylko - będziesz mógł ją odwiedzać o każdej porze dnia - więc blondwłosy nie miał już żadnych zastrzeżeń. Oczywiście usłyszałam bardzo dokładnie wypowiedź czarnowłosej i gdy wspomniała, że jestem jedyną ocalałą z mojej wioski spuściłam głowę i poczułam jak łzy wzbierają się w moich oczach. "Wiem, że chciała dobrze" - myślałam - "Ona po prostu musiała go przekonać" - i zignorowawszy smutek kłębiący się w moim sercu podniosłam głowę i spojrzałam na Minato. Nasze spojrzenia się spotkały i patrzyliśmy się na siebie w milczeniu przez kilka minut. Serce waliło mi jak oszalałe, gdy tak na mnie patrzył, jakby nie pewny swojej decyzji. W końcu przerwał kontakt wzrokowy, zamknął oczy, podrapał się po głowie i westchnął.
- No dobra tylko masz nie rozrabiać... - nie dałam mu dokończyć. Wydałam najgłośniejszy okrzyk radości na jaki mnie było stać. Zaczęłam skakać wokoło Mikoto i powtarzać przez cały czas "udało się, udało się" z wielkim bananem na twarzy. Nawet zmęczony nieustannym szukaniem mnie Hideo uśmiechnął się jak tylko zobaczył moje przedziwne przedstawienie:
- No to mamy załatwioną sprawę księżni... - nie dałam mu dokończyć, ponieważ dopadłam do niego w jednym susie i uderzyłam pięścią w tę jego wyszczerzoną gębę. O Nie!!! Nie dam mu się tak nazywać!!!! Nie przy mnie!! I zaczęłam go gonić wokół posiadłości klanu Uchiha, przez co wiele osób wyjrzało z domów patrząc na to zamieszanie. Gdy przebiegałam koło Minato on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął lekko do siebie. Zdziwiona spojrzałam na niego już układając sobie w głowie cięte riposty, ale zauważyłam, że on nie ma najmniejszej ochoty na mnie nakrzyczeć, przynajmniej tak zakładałam z jego miny.
- Wiesz co, przepraszam cię za to, że tak nakrzyczałem. Mikoto ma rację nie powinienem robić czegoś takiego nie zważając na twoje uczucia. Zachowałem się jak największy kretyn, więc w ramach rekompensaty zapraszam cię - tu wszyscy szczerzyli się jak kretyni - na ramen!!! Co ty na to?? - Po tym zdaniu wszystkim mina zrzedła. Już słyszałam w tle różne głosy "nie mogłeś zaprosić ją chociaż na lody?", albo "nie no znowu ramen" oraz "nie było lepszego pomysłu na zaproszenie na randkę?", ale mnie to nie obchodziło. Ramen, mój kochany ramen. Jest w końcu osoba, która tak samo jak ja szaleje za tym daniem! Nie mogłam się nie uśmiechnąć.
- Pewnie.
***
- No to jemy!!! - krzyknął wyszczerzony Hideo, zabierając się do jedzenia. No dobra tego się nie spodziewałem. Zaprosiłem na remen tylko, TYLKO i wyłącznie czerwonowłosą, a tu się zlecieli wszyscy. Hideo, Gihei, Horuichi, Mikoto, Fugaku,a także zaprosili jeszcze na dodatek Katsumi i parę osób, którzy zaczęli nieźle ciągnąć z mojego budżetu. "Długo tak nie pociągnę z moją kasą" - pomyślałem biednie wpatrując się w mój pusty portfel. Super. Ci się zlecieli, ja musiałem za nich płacić, a na dodatek Katsumi usiadła bardzo blisko mnie, nie dopuszczając do czerwonowłosej, zajętej słuchaniem żartów Hideo. "Co ja z nimi mam" - jęknąłem w duchu przysłuchując się śmiechom wywołanym przez tłum. Zaczynałem się już powoli niecierpliwić, że w ogóle sobie nie porozmawiam sam na sam z czerwonowłosą, w końcu nie znam nawet jej imienia. Nie miałem nawet jak spróbować, bo za każdym razem mi umykała i nie miałem okazji ją o to zapytać. Może dzisiaj się uda? Gdy tak intensywnie myślałem o szarookiej, wtem usłyszałem tylko ciche "buuu" i od razu odskoczyłem jak oparzony. Jak zwykle, jak zwykle Hideo robi sobie ze mnie żarty strasząc mnie w momentach najmniej na to odpowiedznich. Ukryłem zniesmaczenie wpełzające mi na twarz i przywołałem jeden z moich wymuszonych uśmiechów.
- Hahaha bardzo śmieszne - powiedziałem patrząc na zwijającego się ze śmiechu czerwonowłosego, który wprost czyścił podłogę swoim ciałem. Gihei widząc, że śmieszek znowu sobie ze mnie żartuje wstał, podszedł do walającego się na ziemi chłopaka i stanąwszy koło niego postawił na nim swoją nogę.
- Przestaniesz w końcu nabijać się z Minato? - zapytał, chociaż wiedział, że nie dostanie zbyt inteligentnej odpowiedzi. Po prostu trzymał swoją kończynę na ciele Hideo i naciskał na niego coraz bardziej, aż myślałem, że chłopakowi zaraz gały na wierzch wyjdą. Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Wszyscy zaraz mi zawtórowali i po chwili cała budka z ramenem była w dobrych nastrojach.
- Oj Minato, Minato - powiedział z trudem przez łzy śmiechu o dziwo Horuichi, który zazwyczaj był raczej poważny - cokolwiek zrobisz, albo powiesz to, to już jest śmieszne hahaha.
- No super - powiedziałem ze skwaszoną już miną, co ja błazen jestem, żeby ich rozśmieszać? Sam się sobie dziwiłem, że tak szybko zmieniają mi się nastroje. W całym tym zamieszaniu jakim Gihei narobił w barze, zdołałem wymsknąć się niezauważenie z budynku i odetchnąć świeżym powietrzem. Noc była dzisiaj wyjątkowo ciepła i przyjemna, gdy wiał lekki wietrzyk poruszając koronami drzew i czerwonymi włosami. Zaraz ... czerwonymi? I to bardzo długimi. Odwróciłem się i po mojej lewej stronie stała dawna kunochi wioski wiru. Jej szare oczy wpatrywały się w niebo usłane już o tej porze świecącymi gwiazdami i westchnęła. Poczułem jak dreszcz spływa po moim ciele wzdłuż kręgosłupa i domyśliłem się, że pewnie nie jest on od zimna. Dziewczyna powoli odwróciła swoją głowę w moją stronę i spojrzała na mnie iskrzącymi się oczami. A może mi się zdawało i to gwiazdy odbijały się w tych niesamowitych tęczówkach?
- Hej, widziałam jak wychodzisz, więc poszłam za tobą. Straszny tam ruch, prawda? - odpowiedziała spokojnie. Pokiwałem głową i usiadłem spoglądając w niebo, a ona zrobiła to samo. Obserwowaliśmy przez chwilę spadającą gwiazdę, a gdy już zniknęła nam z oczu, zacząłem się zastanawiać nad jakimś pytaniem by przerwać tą ciszę, która między nami powstała. Myślałem nad tym wszystkim co się stało, gdy ona uciekła i ją goniliśmy, albo gdy kłóciła się z nami o byle głupstwa, o jej ognistym charakterze, który w tej chwili jakby zapomniał o swoim zadaniu i dał upust nowemu spokojniejszemu obliczu czerwonowłosej. Myślałem o swojej decyzji szukania jej, o tym, że dałem się tak łatwo namówić przez Mikoto, by ona spała u niej, o tym wszystkim co się wydarzyło i zdałem sobie sprawę, że gdy ona pojawiła się w moim życiu wywróciła go o 180 stopni. Wszystko jakby było poprzestawiane do góry nogami i to z powodu jednej osoby. Tej, którą uratowaliśmy, jedynie że ocalałej, oprócz jednego staruszka. Oni oboje pozostali bez rodzin, z tą nieznośną pustką w sercu, którą przez pewien czas nie dostrzegałem. Poczułem się głupio myśląc o tym jak się zachowywałem w stosunku do niej i w tym, że nie potrafiłem znowu przypomnieć sobie tego uczucia stracenia najbliższych akurat w momencie, na które życie nie pozwoliło mi się nawet z nimi pożegnać. Wiem przez co ona przechodzi, a ja sam nawet nie wiele myśląc odrzucałem fakt, że musi być jej ciężko na sercu. Czemu musiałem być taki głupi? Czy dla mnie nic się nie liczy? Przecież chcę zostać Hokage i to marzenie napędza mnie do chronienia wioski i jej mieszkańców, a tym czasem nie okazuje nawet najmniejszej skruchy nad losem tej dziewczyny. Kim ja się stałem? Czy da się to jeszcze naprawić? Gdy tak myślałem gorączkowo nad pytaniem dla czerwonowłosej ona sama przełamała lody i spytała się mnie:
- O czym myślisz?
W pierwszej chwili chciałem jej wszystko powiedzieć. Moje obawy, przypuszczenia, troski, chciałem jej powiedzieć o wszystkim co mnie dręczy, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Ona może i ma cięty język, nieposkromione emocje, ale z pewnego punktu widzenia widzę, że się cieszy ze zdobycia nowych przyjaciół. Nie chciałem jej tym wszystkim zadręczać, więc powiedziałem tylko:
- Wciąż myślę nad tym co źle zrobiłem i chcę cię przeprosić. Za wszystko.
Nie powiem, ale jej mina wyrażała czyste zaskoczenie moją odpowiedzią. Chociaż widziałem w jej oczach wiele pytań, które zapewne wyszłyby na światło dzienne, ale pozwoliła mi dalej mówić, za co byłem jej wdzięczny.
- Cały ten czas, odkąd cię uratowałem, myślałem o tym, że jesteś biedna. Straciłaś nie tylko rodzinę, ale także przyjaciół i wioskę, którą kochałaś nad życie, a ja nie mogłem okazać tego jak bardzo ci współczuję. Potrafiłem tylko na ciebie krzyczeć, gdy co chwilę uciekałaś, a ty po prostu się bałaś i nie wiedziałaś co masz zrobić. Nic innego nie robiłem tylko przyciskałem cię do muru i oczekiwałem odpowiedzi, dlaczego się tak zachowujesz, a sam nie zadałem sobie pytania, że to być może spowodowane było wielkim szokiem, który przeżyłaś, bardzo cię przepraszam, za wszystko - ostatnie zdanie powiedziałem już szeptem chowając twarz w rękach. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko myślała i myślała, a ja miałem wrażenie, że zaraz na mnie nakrzyczy za to jak ją traktowałem, za rozdrapanie starych ran, za pamięć o tym wydarzeniu i tym, że jestem strasznym człowiekiem, który nie patrzy na uczucia innych i dąży do celu po trupach. O jak strasznie się bałem odpowiedzi i nie chciałbym, żeby nadeszła, ale wiedziałem, że to tylko złudne nadzieje, że odpowiedź czeka tuż za rogiem. Gdy tak czekałem w napięciu, usłyszałem jak zabawa w pubie bardziej się rozkręca. Ktoś zaczął śpiewać, inni zaczęli domagać się większej ilości sake i gorącego ramenu. Nikt nie miał pojęcia o mojej wewnętrznej walce z samym sobą, ani o tym, że przeraża mnie własny lęk, przed zdaniem wypowiedzianym przez tę jedną dziewczynę. W oczekiwaniu, aż zabrakło mi powietrza i zdałem sobie sprawę, że wstrzymuje oddech.
- Okej - powiedziała, a ja jak oparzony podniosłem głowę i spojrzałem na jej twarz sprawdzając,czy przypadkiem nie żartuje. Minę miała opanowaną, była spokojna. Poczułem jak kamień mi spada z serca i dla pewności zaczerpnąłem dużą ilość powietrza. "Okej"? I tyle? Wybaczyła mi to wszystko? Moje zachowanie, bezczelność niegodną mężczyzny? Już wolałbym, żeby mnie obrzucała wyzwiskami, co jej powiedziałem, ale odparła tylko:
- Nie Minato. Jesteśmy tylko ludźmi,a ludzie robią różne rzeczy o których nie mają nawet pojęcia. Tak samo było z tobą, a po za tym ... co się stało to się nie odstanie,nikt już nie wróci mi przyjaciół i rodziny. Widocznie tak musiało być.- Zobaczyłem, że samotna łza spłynęła jej po policzku, ale szybko ją otarła i uśmiechnęła się. - No to co? Zaczynamy wszystko od nowa? - Po tym zdaniu wyciągnęła rękę w moją stronę machając nią przez chwilę - Tylko ostrzegam, że gdy byłam w wiosce wiru to próbowałam zostać Muchikage, więc nie zrobi mi to różnicy jeżeli tutaj zostanę Hokage. - powiedziała z zadziornym uśmiechem. Patrzyłem się na nią chwilę w osłupieniu czekając, aż znowu się zaśmieje i powie, że to żart, ale nie! Ona mówiła to na poważnie! Widziałem w jej oczach determinację i niebezpieczne ogniki, które przekonały mnie by podjąć decyzję. Podałem jej rękę i spojrzałem w szare oczy.
- Dobra, tylko potem nie płacz, że ci się nie udało rywalko. - Powiedziałem pewnie patrząc na nią z całą determinacją na jaką tylko się zdobyłem. Zaśmiała się melodyjnie i uścisnęła moją rękę.
- Ja nigdy nie płacze i na pewno wygram, więc to ty będziesz zalewał się łzami jak przegrasz z kobietą, ale okej wyzwanie przyjęte, a tak w ogóle to jestem Kushina. Kushina Uzumaki.
- Minato. Minato Namikaze.
Nie zauważyliśmy nawet, że cała ta scena była obserwowana przez całą zaproszoną grupkę z udziału Hideo, który przeciął nasz zakład i krzyknął "Przyjęte!" z wielkim bananem na twarzy. Razem z czewononowłosą siedzieliśmy w osłupieniu, ale zaraz zaczęliśmy się śmiać, gdy zaczęliśmy być wciągani z powrotem do budynku. Już w tle słychać było "Ej gospodarzu, więcej sake, trzeba oblać zakład tych młodzików" i wtórne głosy zachęcające do zabawy. Nie mogłem nie skorzystać z okazji szczególnie, że w końcu poznałem jej imię. Imię Kushiny.
- Hahaha bardzo śmieszne - powiedziałem patrząc na zwijającego się ze śmiechu czerwonowłosego, który wprost czyścił podłogę swoim ciałem. Gihei widząc, że śmieszek znowu sobie ze mnie żartuje wstał, podszedł do walającego się na ziemi chłopaka i stanąwszy koło niego postawił na nim swoją nogę.
- Przestaniesz w końcu nabijać się z Minato? - zapytał, chociaż wiedział, że nie dostanie zbyt inteligentnej odpowiedzi. Po prostu trzymał swoją kończynę na ciele Hideo i naciskał na niego coraz bardziej, aż myślałem, że chłopakowi zaraz gały na wierzch wyjdą. Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Wszyscy zaraz mi zawtórowali i po chwili cała budka z ramenem była w dobrych nastrojach.
- Oj Minato, Minato - powiedział z trudem przez łzy śmiechu o dziwo Horuichi, który zazwyczaj był raczej poważny - cokolwiek zrobisz, albo powiesz to, to już jest śmieszne hahaha.
- No super - powiedziałem ze skwaszoną już miną, co ja błazen jestem, żeby ich rozśmieszać? Sam się sobie dziwiłem, że tak szybko zmieniają mi się nastroje. W całym tym zamieszaniu jakim Gihei narobił w barze, zdołałem wymsknąć się niezauważenie z budynku i odetchnąć świeżym powietrzem. Noc była dzisiaj wyjątkowo ciepła i przyjemna, gdy wiał lekki wietrzyk poruszając koronami drzew i czerwonymi włosami. Zaraz ... czerwonymi? I to bardzo długimi. Odwróciłem się i po mojej lewej stronie stała dawna kunochi wioski wiru. Jej szare oczy wpatrywały się w niebo usłane już o tej porze świecącymi gwiazdami i westchnęła. Poczułem jak dreszcz spływa po moim ciele wzdłuż kręgosłupa i domyśliłem się, że pewnie nie jest on od zimna. Dziewczyna powoli odwróciła swoją głowę w moją stronę i spojrzała na mnie iskrzącymi się oczami. A może mi się zdawało i to gwiazdy odbijały się w tych niesamowitych tęczówkach?
- Hej, widziałam jak wychodzisz, więc poszłam za tobą. Straszny tam ruch, prawda? - odpowiedziała spokojnie. Pokiwałem głową i usiadłem spoglądając w niebo, a ona zrobiła to samo. Obserwowaliśmy przez chwilę spadającą gwiazdę, a gdy już zniknęła nam z oczu, zacząłem się zastanawiać nad jakimś pytaniem by przerwać tą ciszę, która między nami powstała. Myślałem nad tym wszystkim co się stało, gdy ona uciekła i ją goniliśmy, albo gdy kłóciła się z nami o byle głupstwa, o jej ognistym charakterze, który w tej chwili jakby zapomniał o swoim zadaniu i dał upust nowemu spokojniejszemu obliczu czerwonowłosej. Myślałem o swojej decyzji szukania jej, o tym, że dałem się tak łatwo namówić przez Mikoto, by ona spała u niej, o tym wszystkim co się wydarzyło i zdałem sobie sprawę, że gdy ona pojawiła się w moim życiu wywróciła go o 180 stopni. Wszystko jakby było poprzestawiane do góry nogami i to z powodu jednej osoby. Tej, którą uratowaliśmy, jedynie że ocalałej, oprócz jednego staruszka. Oni oboje pozostali bez rodzin, z tą nieznośną pustką w sercu, którą przez pewien czas nie dostrzegałem. Poczułem się głupio myśląc o tym jak się zachowywałem w stosunku do niej i w tym, że nie potrafiłem znowu przypomnieć sobie tego uczucia stracenia najbliższych akurat w momencie, na które życie nie pozwoliło mi się nawet z nimi pożegnać. Wiem przez co ona przechodzi, a ja sam nawet nie wiele myśląc odrzucałem fakt, że musi być jej ciężko na sercu. Czemu musiałem być taki głupi? Czy dla mnie nic się nie liczy? Przecież chcę zostać Hokage i to marzenie napędza mnie do chronienia wioski i jej mieszkańców, a tym czasem nie okazuje nawet najmniejszej skruchy nad losem tej dziewczyny. Kim ja się stałem? Czy da się to jeszcze naprawić? Gdy tak myślałem gorączkowo nad pytaniem dla czerwonowłosej ona sama przełamała lody i spytała się mnie:
- O czym myślisz?
W pierwszej chwili chciałem jej wszystko powiedzieć. Moje obawy, przypuszczenia, troski, chciałem jej powiedzieć o wszystkim co mnie dręczy, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Ona może i ma cięty język, nieposkromione emocje, ale z pewnego punktu widzenia widzę, że się cieszy ze zdobycia nowych przyjaciół. Nie chciałem jej tym wszystkim zadręczać, więc powiedziałem tylko:
- Wciąż myślę nad tym co źle zrobiłem i chcę cię przeprosić. Za wszystko.
Nie powiem, ale jej mina wyrażała czyste zaskoczenie moją odpowiedzią. Chociaż widziałem w jej oczach wiele pytań, które zapewne wyszłyby na światło dzienne, ale pozwoliła mi dalej mówić, za co byłem jej wdzięczny.
- Cały ten czas, odkąd cię uratowałem, myślałem o tym, że jesteś biedna. Straciłaś nie tylko rodzinę, ale także przyjaciół i wioskę, którą kochałaś nad życie, a ja nie mogłem okazać tego jak bardzo ci współczuję. Potrafiłem tylko na ciebie krzyczeć, gdy co chwilę uciekałaś, a ty po prostu się bałaś i nie wiedziałaś co masz zrobić. Nic innego nie robiłem tylko przyciskałem cię do muru i oczekiwałem odpowiedzi, dlaczego się tak zachowujesz, a sam nie zadałem sobie pytania, że to być może spowodowane było wielkim szokiem, który przeżyłaś, bardzo cię przepraszam, za wszystko - ostatnie zdanie powiedziałem już szeptem chowając twarz w rękach. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko myślała i myślała, a ja miałem wrażenie, że zaraz na mnie nakrzyczy za to jak ją traktowałem, za rozdrapanie starych ran, za pamięć o tym wydarzeniu i tym, że jestem strasznym człowiekiem, który nie patrzy na uczucia innych i dąży do celu po trupach. O jak strasznie się bałem odpowiedzi i nie chciałbym, żeby nadeszła, ale wiedziałem, że to tylko złudne nadzieje, że odpowiedź czeka tuż za rogiem. Gdy tak czekałem w napięciu, usłyszałem jak zabawa w pubie bardziej się rozkręca. Ktoś zaczął śpiewać, inni zaczęli domagać się większej ilości sake i gorącego ramenu. Nikt nie miał pojęcia o mojej wewnętrznej walce z samym sobą, ani o tym, że przeraża mnie własny lęk, przed zdaniem wypowiedzianym przez tę jedną dziewczynę. W oczekiwaniu, aż zabrakło mi powietrza i zdałem sobie sprawę, że wstrzymuje oddech.
- Okej - powiedziała, a ja jak oparzony podniosłem głowę i spojrzałem na jej twarz sprawdzając,czy przypadkiem nie żartuje. Minę miała opanowaną, była spokojna. Poczułem jak kamień mi spada z serca i dla pewności zaczerpnąłem dużą ilość powietrza. "Okej"? I tyle? Wybaczyła mi to wszystko? Moje zachowanie, bezczelność niegodną mężczyzny? Już wolałbym, żeby mnie obrzucała wyzwiskami, co jej powiedziałem, ale odparła tylko:
- Nie Minato. Jesteśmy tylko ludźmi,a ludzie robią różne rzeczy o których nie mają nawet pojęcia. Tak samo było z tobą, a po za tym ... co się stało to się nie odstanie,nikt już nie wróci mi przyjaciół i rodziny. Widocznie tak musiało być.- Zobaczyłem, że samotna łza spłynęła jej po policzku, ale szybko ją otarła i uśmiechnęła się. - No to co? Zaczynamy wszystko od nowa? - Po tym zdaniu wyciągnęła rękę w moją stronę machając nią przez chwilę - Tylko ostrzegam, że gdy byłam w wiosce wiru to próbowałam zostać Muchikage, więc nie zrobi mi to różnicy jeżeli tutaj zostanę Hokage. - powiedziała z zadziornym uśmiechem. Patrzyłem się na nią chwilę w osłupieniu czekając, aż znowu się zaśmieje i powie, że to żart, ale nie! Ona mówiła to na poważnie! Widziałem w jej oczach determinację i niebezpieczne ogniki, które przekonały mnie by podjąć decyzję. Podałem jej rękę i spojrzałem w szare oczy.
- Dobra, tylko potem nie płacz, że ci się nie udało rywalko. - Powiedziałem pewnie patrząc na nią z całą determinacją na jaką tylko się zdobyłem. Zaśmiała się melodyjnie i uścisnęła moją rękę.
- Ja nigdy nie płacze i na pewno wygram, więc to ty będziesz zalewał się łzami jak przegrasz z kobietą, ale okej wyzwanie przyjęte, a tak w ogóle to jestem Kushina. Kushina Uzumaki.
- Minato. Minato Namikaze.
Nie zauważyliśmy nawet, że cała ta scena była obserwowana przez całą zaproszoną grupkę z udziału Hideo, który przeciął nasz zakład i krzyknął "Przyjęte!" z wielkim bananem na twarzy. Razem z czewononowłosą siedzieliśmy w osłupieniu, ale zaraz zaczęliśmy się śmiać, gdy zaczęliśmy być wciągani z powrotem do budynku. Już w tle słychać było "Ej gospodarzu, więcej sake, trzeba oblać zakład tych młodzików" i wtórne głosy zachęcające do zabawy. Nie mogłem nie skorzystać z okazji szczególnie, że w końcu poznałem jej imię. Imię Kushiny.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
No nareszcie skończyłam ten rozdział, który pisze i pisze już chyba od 2 miesięcy, ale dobrze poszło i się nawet wyrobiłam ^^ Jestem taka dumna z siebie że w końcu go skończyłam, więc mam nadzieję, że i wam się podobał. Do następnego razu BYE! xD
Cześć:) Jestem Rei i właśnie promuję moją stronę japońskiego wachlarza. Jeśli mogłabym zarazić Cię japońską kulturą, mangą, anime, rysowaniem, cosplayem i różnymi innymi rzeczami dotyczącymi kraju kwitnącej wiśni zapraszam na mojego bloga.:) Mam nadzieję, że nie pożałujesz. Bardzo się staram:) Jeśli blog ci sie podoba dodaj go do obserwowanych:) Dodasz mojego bloga do obserwowanych jeśli ci się spodoba? ^^
OdpowiedzUsuńWww.japonskiwachlarz.blogspot.com
+ Za mój ulubiony paring w anime Naruto. ^^ Przeczytałam opowiadanie, chyba będe wpadać na zabicie czasu^^ Robiłam cosplay Kushiny i cały czas szukam sobie mojego Minato Namikaze...
Jezuuu ... Twój blog jest boski *.* ,a jako Kushina wyglądasz zajebiaszczo ^^ Z miłą chęcią zostałabym twoim Minato,ale niestety jestem już zaklepana na Kouichi'ego Sakakibara'e z anime Another.
UsuńBardzo mi miło,że podoba ci się mój blog i z chęcią zapraszam do czytania moich wypocin ;)
A to szkoda, bo ja szukam sobie Minato po całej Polsce i żaden przystojniak nie chce tego cosplayu robić bo za trudny:(
OdpowiedzUsuńNo jeżeli na next konwent chcesz znowu robić cosplay Kushiny to mg być Minato,ale uprzedzam,że jestem dziewczyną,więc nie wiem czy będziesz wtedy zainteresowana xDD
UsuńWiem, zawiodłam. Miałam skomentować to już wieki temu, ale nie miałam czasu. Wybacz!
OdpowiedzUsuńKocham. Tylko to słowo jest odpowiednie, żeby opisać moje uczucia do twojego opowiadania. Tak strasznie kocham! Humor, akcje, bohaterów, twoje opisy... Po prostu wszystko. I będąc szczerym, gdy czytam twoje opowiadanie, mam ochotę pisać swoje. Ale niestety nie to, na co czekasz, wybacz.
No to wiesz, co ja teraz powiem, prawda? Jak chcę następny rozdział! XD
Dzięki ^^ Strasznie ucieszył mnie twój komentarz,tylko mogłaś chociaż udawać,że piszesz tego rozdziała na bloga -.-
UsuńAle co tam ^^ Taaak ja ci dam następny rozdział,tylko poczekaj,aż złape klawiaturę w swoje rączki ^^ xDD
Nie no, ja tego rozdziała na bloga piszę, mam coraz więcej już. Ostatnio się zabrałam i coś tam wychodzi z tego pomału xD
UsuńMmm~ ja czekam, pamiętaj xD
Życzę weny~!
To chociaż tyle dobrze,to raczej JA ci powinnam życzyć weny leniuchu :p
Usuń