Był ranek. Słońce wstało i już od godziny oświetlało mieszkańców Konohy swoimi ciepłymi promykami. Można było słyszeć ludzi zbierających się do pracy, ninja idących na misje, abo z nich wracających, dzieci bawiących się na placach zabaw, podejrzanych typów chowających się w ciasnych uliczkach oraz zwykłych mieszczan chodzących na zakupy, albo po prostu wybierających się na dwór dla zabicia czasu. Poranek był dzisiaj wyjątkowy, ale nie dlatego, że nikt nie atakował wioski, ani że nie było słychać krzyków skłóconych pijaków. To piękna dziewczyna o włosach czerwonych jak wino, budziła się właśnie do życia, próbując walczyć ze słońcem, wdzierającym się przez szafirowe zasłony. Specjalnie naciągnęła wyżej kołdrę na głowę zakrywając się po same uszy, ale gdy zrozumiała, że tym razem przegrała walkę, po prostu odsłoniła całą pościel, siadając po turecku na łóżku tego samego koloru, co jaskrawe zasłony. Przeciągnęła się i ziewnęła. Tak dobrze nigdy jej się nie spało, odkąd wylądowała w szpitalu i musiała spać na niewygodnych, twardych łóżkach, od których nie raz bolały ją plecy. Były okropne i przez nie Kushina nie wysypiała się dostatecznie, budząc zarazem w nocy z powodu bólu jaki przysporzył jej mebel. Powolnym ruchem postawiła stopy na podłodze i odepchnęła od łóżka, kołysając się lekko i kierując w stronę przestronnej łazienki. Zdjęła piżamę, rzuciła w kąt pokoju i odkręciwszy kurek z ciepłą wodą, zaczęła się myć. Porządnie wyszorowała ciało miękką gąbką i na kilka minut zatraciła się w pięknie pachnącym żelu pod prysznic, kojąc jej zmysły i uspokajając. Z trudem umyła swoje długie włosy nakładając więcej szamponu niż chciała, przez co pieniły się niemiłosiernie podrażniając oczy. Gdy już skończyła opłukała się, wytarła i założyła ubranie, które Mikoto pozostawiła jej poprzedniego wieczoru, mówiąc żeby je założyła na jutrzejsze śniadanie. Dziewczyna oniemiała patrzyła na piękną suknię krojem przypominającą kimono, ale z cienkiego jedwabnego materiału koloru szarego z przeplatającym się kolorem zielonym. Była długa, aż do kostek rozkloszowana, na ramiączkach z dekoltem w serek, zwiewna i ...
- Piękna - szepnęła szarooka wpatrując się w strój. Była niezwykła, owszem, ale czemu dała jej SWOJE ubranie i to jeszcze kieckę? Kushina wzruszyła ramionami i ubrała sukienkę przeglądając się w lustrze. Niby wszystko okej, ale jakby nie patrzeć wolała raczej ubierać się w spodnie, a że tu nie miała wyjścia, to trudno. Próbowała właśnie rozczesać włosy, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Wnerwiona nieposłusznymi kosmykami kudłów walnęła szczotką na podłogę, podeszła do drzwi i otworzyła drzwi uśmiechniętej Mikoto. Ta widząc przyjaciółkę od razu spochmurniała, ale zobaczywszy, że na podłodze leży szczotka, a Kushina jak w furii trzyma swoje pasma włosów zrozumiała sytuacje i zaśmiała się melodyjnie.
- Daj pomogę ci - powiedziała, po czym wzięła szczotkę, przebrnęła pokój i dotarłszy do szarookiej ustawiła ją tyłem do siebie i zaczęła czesać jej włosy. Kushina w lustrze spojrzała wdzięcznie na kumpelę, mówiąc jej tym samym że bardzo jej pomaga. Zręczne palce Mikoto rozczesywały niesforne kosmyki włosów Kushiny i uczesała je w piękny kok Wareshinobu, dodając do niego piękne kwiaty pasujące do koloru jej włosów. Spojrzała się na swoje dzieło, kilka razy kiwała głową w akcie dezaprobaty, aż w końcu na samym czubku koka dodała piękną spinkę przedstawiającą czerwony lotos. Wpięła ją, jakby z największą czcią i od razu wzięła się za makijaż. Zrobiła lekki i prawie niewidoczny, ale dodający urodzie Kushiny trochę majestatu i piękna. Wstała okręciła się wokół dziewczyny i szepnęła niemal dosłyszalnie :
- Idealnie - po czym zakręciła się wokół własnej osi i gestem kazała Czerwonowłosej zrobić to samo. Ona kiwnęła głową i uczyniła to o co prosiła ją czarnowłosa. Podskoczyła, gdy Mikoto klasnęła w dłonie i zaczęła swój dialog o tym "jaka ona piękna" i "czy czegoś jeszcze jej nie brakuje?". W końcu stwierdziła, że już nic nie wciśnie Kushinie na głowę i dała spokój, odwracając się do niej tyłem i ścieląc jej łóżko. Dziewczyna przez chwilę patrzyła na poczynania przyjaciółki, po czym spojrzała na siebie w lustrze i o mało nie zachłysnęła się powietrzem. Wyglądała idealnie, pięknie i z klasą, jakby należała do jakieś bardzo zamożnej rodziny. Znaczy, niby należała do zamożnej, bo w sumie klan Uzumaki to była rodzina Muchikage, ale ona raczej nie lubiła takich strojów, które podkreślałyby jej atuty. Lewo, prawo, tył, przód - Czerwonowłosa oglądała się z każdej strony zachwycając się talentem Mikoto i swoim wyglądem. Nie zauważyła, jak jej przyjaciółka oglądała to wszystko z uśmiechem dumy na twarzy.
- Wyglądasz pięknie, a teraz chodź, chce ci kogoś przedstawić - powiedziała ciągnąc Kushinę do wyjścia. Dziewczyna ostatni raz spojrzała się na siebie w lustrze, po czym pozwoliła na prowadzenie się przez Mikoto do poznania nieznajomej osoby.
***
- ..... oraz wielu innych rzeczy zagrażających wiosce, ale niech Hokage się nie martwi, mamy to opanowane.
Westchnąłem z goryczą stojąc i wpatrując się w drzwi najważniejszej osoby w tej wiosce - czcigodnego Hokage. Miałem zdać raport jak tam idzie wydobywanie informacji od czerwonowłosej, ale jakoś w czasie tych wszystkich spacerów, wyjść na obiad itp. nie mogłem się przemóc, żeby wypytać ją właśnie o takie rzeczy. Często ją zapraszałem na wielkie wyjścia, pikniki, ale mimo tego, że Mikoto uważała to za romantyczne Kushina nie przepadała za takimi rzeczami. Zawsze, ale to zawsze gdy gdzieś wychodziliśmy, ona wolała skakać po drzewach, ścigać się i nocować pod gołym niebem, tylko w otoczeniu dzikich zwierząt oraz bujnej zielonej trawy. Ale pomimo tych wszystkich rzeczy nie potrafiłem kazać jej wspominać te wszystkie złe rzeczy, które się przytrafiły. Do dziś czuję w nozdrzach zapach spalonych ciał i zbiera mi się na wymioty, gdy rano budzę się cały zalany potem z koszmaru przedstawiającego ten straszny widok. Ja byłem tylko obserwatorem, a ona była tego świadkiem. "Nie Minato" - pomyślałem sobie kręcąc głową, jeżeli ty tego nie zrobisz to zrobią to ONI. Ludzie dostający się do wspomnień danej osoby i siedzącej w niej tak długo, aż osoba ta nie podda się ich woli. Klan Yamanaka potrafi być straszny, aż ciarki przechodzą, dlatego wolałbym sam załatwić sprawę z Kushiną tak, by nie zrobili tego w bardziej brutalny sposób. Wdech wydech, wdech, wydech i puk puk. Okej nic się złego nie stanie Hokage da ci jeszcze jedną szansę, mimo że zmarnowałeś ich już trzy. Usłyszawszy pozwolenie nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. W pokoju panowała taka jasność, że odkąd przekroczyłem próg pokoju musiałem zasłonić ręką oczy przed oślepnięciem na jakiś czas.
- O Minato jak dobrze cię widzieć właśnie omawialiśmy sprawy S.T.D.W.Z.W.M
- Hę? - spytałem się bardzo inteligentnie czując, że za cofałem się w tych ich sprawach. Popatrzyłem chwilę na ich czując, że głupieję. Co to w ogóle było te S.T.D. coś tam?
- Mój drogi chłopcze sprawy S.T.D.W.Z.W.M to - ściśle tajne dla wszystkich z wyjątkiem Minato. Po czym spojrzał się na shinobi'ego który stał obok i razem z nim zaśmiali się szczerze ze swojego dowcipu. Udałem, że się zaśmiałem chociaż wiedziałem jedno - nie chce z nimi pracować!
- Co cię do mnie sprowadza Minato?
Co? Czyżby zapomniał, że mam składać u niego raport w związku z Kushiną? Jeżeli zapomniał to ...
- Aaaa po prostu przyszłem odwiedzić czcigodnego Hokage ahahahahaha trochę to trwało, ale w końcu znalazłem czas, no to jak będziesz mnie potrzebował to przybędę, do zobaczenia ahahahaha - Minato zaczął się powoli cofać do wyjścia i gdy się odwrócił i złapał za klamkę, ktoś pociągnął ją z drugiej strony i .... nie mógł wyjść. Zaczął powoli ciągnąć, ale okazało się, że osoba z drugiej strony też wpadła na to samo, więc Minato trochę się wkurzył i zaczął ciągnąć drzwiami z całej siły, ale gdy to nie pomogło zirytowany odpuścił i odwrócił się do dwójki siedzącej w środku i burknął coś "że jeszcze trochę tu sobie posiedzi i nie śpieszy mu się" ,po czym oparł się o ścianę i nie odzywał wściekły na zaistniałą sytuację. Dwójka mężczyzn popatrzyła się po sobie po czym wrócili do papierów, ale nie minęła chwila a w oknie zobaczyli ... odwróconego do góry nogami Jirayę! Uśmiechnięty mistrz blondwłosego zeskoczył na parapet witając się ze wszystkimi po czym dodał:
- Musicie w końcu naprawić te drzwi ich za cholerę się nie da otworzyć.
Wszyscy spojrzeli się na siebie, a Minato zrobił faceplama i nie odzywał się bojąc, że zaraz wybuchnie nie pohamowanym śmiechem zdając sobie sprawę, że los uwięził go w gabinecie Hokage nie pozwalając wyjść, dopóki nie zadecydują nic w sprawie Kushiny przez głupotę jego mistrza.
Westchnąłem z goryczą stojąc i wpatrując się w drzwi najważniejszej osoby w tej wiosce - czcigodnego Hokage. Miałem zdać raport jak tam idzie wydobywanie informacji od czerwonowłosej, ale jakoś w czasie tych wszystkich spacerów, wyjść na obiad itp. nie mogłem się przemóc, żeby wypytać ją właśnie o takie rzeczy. Często ją zapraszałem na wielkie wyjścia, pikniki, ale mimo tego, że Mikoto uważała to za romantyczne Kushina nie przepadała za takimi rzeczami. Zawsze, ale to zawsze gdy gdzieś wychodziliśmy, ona wolała skakać po drzewach, ścigać się i nocować pod gołym niebem, tylko w otoczeniu dzikich zwierząt oraz bujnej zielonej trawy. Ale pomimo tych wszystkich rzeczy nie potrafiłem kazać jej wspominać te wszystkie złe rzeczy, które się przytrafiły. Do dziś czuję w nozdrzach zapach spalonych ciał i zbiera mi się na wymioty, gdy rano budzę się cały zalany potem z koszmaru przedstawiającego ten straszny widok. Ja byłem tylko obserwatorem, a ona była tego świadkiem. "Nie Minato" - pomyślałem sobie kręcąc głową, jeżeli ty tego nie zrobisz to zrobią to ONI. Ludzie dostający się do wspomnień danej osoby i siedzącej w niej tak długo, aż osoba ta nie podda się ich woli. Klan Yamanaka potrafi być straszny, aż ciarki przechodzą, dlatego wolałbym sam załatwić sprawę z Kushiną tak, by nie zrobili tego w bardziej brutalny sposób. Wdech wydech, wdech, wydech i puk puk. Okej nic się złego nie stanie Hokage da ci jeszcze jedną szansę, mimo że zmarnowałeś ich już trzy. Usłyszawszy pozwolenie nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. W pokoju panowała taka jasność, że odkąd przekroczyłem próg pokoju musiałem zasłonić ręką oczy przed oślepnięciem na jakiś czas.
- O Minato jak dobrze cię widzieć właśnie omawialiśmy sprawy S.T.D.W.Z.W.M
- Hę? - spytałem się bardzo inteligentnie czując, że za cofałem się w tych ich sprawach. Popatrzyłem chwilę na ich czując, że głupieję. Co to w ogóle było te S.T.D. coś tam?
- Mój drogi chłopcze sprawy S.T.D.W.Z.W.M to - ściśle tajne dla wszystkich z wyjątkiem Minato. Po czym spojrzał się na shinobi'ego który stał obok i razem z nim zaśmiali się szczerze ze swojego dowcipu. Udałem, że się zaśmiałem chociaż wiedziałem jedno - nie chce z nimi pracować!
- Co cię do mnie sprowadza Minato?
Co? Czyżby zapomniał, że mam składać u niego raport w związku z Kushiną? Jeżeli zapomniał to ...
- Aaaa po prostu przyszłem odwiedzić czcigodnego Hokage ahahahahaha trochę to trwało, ale w końcu znalazłem czas, no to jak będziesz mnie potrzebował to przybędę, do zobaczenia ahahahaha - Minato zaczął się powoli cofać do wyjścia i gdy się odwrócił i złapał za klamkę, ktoś pociągnął ją z drugiej strony i .... nie mógł wyjść. Zaczął powoli ciągnąć, ale okazało się, że osoba z drugiej strony też wpadła na to samo, więc Minato trochę się wkurzył i zaczął ciągnąć drzwiami z całej siły, ale gdy to nie pomogło zirytowany odpuścił i odwrócił się do dwójki siedzącej w środku i burknął coś "że jeszcze trochę tu sobie posiedzi i nie śpieszy mu się" ,po czym oparł się o ścianę i nie odzywał wściekły na zaistniałą sytuację. Dwójka mężczyzn popatrzyła się po sobie po czym wrócili do papierów, ale nie minęła chwila a w oknie zobaczyli ... odwróconego do góry nogami Jirayę! Uśmiechnięty mistrz blondwłosego zeskoczył na parapet witając się ze wszystkimi po czym dodał:
- Musicie w końcu naprawić te drzwi ich za cholerę się nie da otworzyć.
Wszyscy spojrzeli się na siebie, a Minato zrobił faceplama i nie odzywał się bojąc, że zaraz wybuchnie nie pohamowanym śmiechem zdając sobie sprawę, że los uwięził go w gabinecie Hokage nie pozwalając wyjść, dopóki nie zadecydują nic w sprawie Kushiny przez głupotę jego mistrza.
***
- Już możesz zdjąć przepaskę.
Kushina sięgnęła dłońmi z tyłu głowy rozwiązując ograniczający widoczność materiał z oczu. Co jak co, ale lubiła niespodzianki - zawsze wprawiały ją w zachwyt sprawiając, że zapominała iż jest dorosłą dziewczyną. Takie ucieknięcie od rzeczywistości zawsze sprawiało,że powracał do niej dobry nastrój nawet, jeżeli była wcześniej zła na cały świat. Jej tata tak robił, a jej mama śmiała się z tego, że tylko on zna sposób na ugłaskanie jej zabójczego gniewu. Oczy Kushiny poniosły ją na mały mostek otoczony bujną zielenią i najróżniejszymi odmianami kwiatów. Były tam róże, tulipany, chryzantemy, hiacynty, fiołki, lilie i poczuła się jakby na uroczystości Hanami. Było tu tego tak dużo, że Kushina nie zdawała sobie pojęcia, że może się tu znajdować tyle przepięknych odmian kwiatów w najróżniejszych kolorach. Mikoto obserwując czerwonowłosą zdawała sobie sprawę, że ogród jej matki wywołał u niej niezły szok. Gdy była mała często tu przychodziła i zbierała wiele kwiatów, by później w sekrecie dać je swojej ukochanej babci. Była chora, więc mała Mikoto bardzo o nią dbała, przynosiła jej kwiaty z ogrodu mimo, że matka surowo zabraniała jej rwać roślinki, lekarstwa, zakupy, nawet sprzątała oraz nauczona już wcześniej odpowiedniego zaparzania herbaty, pokazywała czego się nauczyła w ciągu minionego miesiąca. Tak, to były wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa. Szkoda, że nie wszystkie.
- Mikoto, ale tu pięknie, a ile kwiatów. I to w najróżniejszych kolorach! Nigdy nie widziałam tylu barw,ba! Nawet nie potrafię odróżnić wszystkich kolorów, a mówią, że to faceci są daltonistami.
Czarnowłosa zaśmiała się z tekstu młodej shinobi. Co jak co, ale ona wylądowała chyba w kwiecistym raju, że zaczęła mówić o tych roślinach jak z największą czcią.
- Powiada się, że w Japonii rośnie 269 odmian barwnych chryzantem: 63 żółte, 32 purpurowe, 30 czerwonych, 31 bladoróżowych, 12 rdzawych i 14 o barwach mieszanych. Istnieje ogólne przeświadczenie, że kwiat tej samej odmiany nigdy dwukrotnie nie występuje w tym samym dokładnie odcieniu, czym upodabnia się do nieskończonej mnogości ludzkich twarzy. Ponieważ chryzantema kwitnie dłużej od innych kwiatów, zaczęto ją kojarzyć z długowiecznością.
- Wow, nie wiedziałam o tym. Ale ty jesteś mądra Mikoto. Cieszę się, że mam cię za przyjaciółkę. Aaale Mikoto, cco ty nie płacz!
Czarnowłosa zdziwiona reakcją Shinobi dotknęła swojej twarzy i poczuła na policzkach wilgoć. Czyżby była tak wzruszona mową Kushiny o przyjaźni? Nie miała pojęcia, ale była przeszczęśliwa mogąc ją mieć za bliską sercu osobę. Śmiała się, gdy Kushina z początku przerażona zaczyna swoje gadki, że "no co ty kobiety nie płaczą, nie wiesz? Podobno nie wolno nam płakać, bo nam się wtedy makijaż rozmaże i co wtedy będzie?", a potem lekko wściekła obraża się za wyśmiewanie się z jej pokrzepiającej gadki i rozpoczyna wędrówkę przez bujny ogród usłany pięknymi kolorowymi kwiatami.
- Mikoto, ale tu pięknie, a ile kwiatów. I to w najróżniejszych kolorach! Nigdy nie widziałam tylu barw,ba! Nawet nie potrafię odróżnić wszystkich kolorów, a mówią, że to faceci są daltonistami.
Czarnowłosa zaśmiała się z tekstu młodej shinobi. Co jak co, ale ona wylądowała chyba w kwiecistym raju, że zaczęła mówić o tych roślinach jak z największą czcią.
- Powiada się, że w Japonii rośnie 269 odmian barwnych chryzantem: 63 żółte, 32 purpurowe, 30 czerwonych, 31 bladoróżowych, 12 rdzawych i 14 o barwach mieszanych. Istnieje ogólne przeświadczenie, że kwiat tej samej odmiany nigdy dwukrotnie nie występuje w tym samym dokładnie odcieniu, czym upodabnia się do nieskończonej mnogości ludzkich twarzy. Ponieważ chryzantema kwitnie dłużej od innych kwiatów, zaczęto ją kojarzyć z długowiecznością.
- Wow, nie wiedziałam o tym. Ale ty jesteś mądra Mikoto. Cieszę się, że mam cię za przyjaciółkę. Aaale Mikoto, cco ty nie płacz!
Czarnowłosa zdziwiona reakcją Shinobi dotknęła swojej twarzy i poczuła na policzkach wilgoć. Czyżby była tak wzruszona mową Kushiny o przyjaźni? Nie miała pojęcia, ale była przeszczęśliwa mogąc ją mieć za bliską sercu osobę. Śmiała się, gdy Kushina z początku przerażona zaczyna swoje gadki, że "no co ty kobiety nie płaczą, nie wiesz? Podobno nie wolno nam płakać, bo nam się wtedy makijaż rozmaże i co wtedy będzie?", a potem lekko wściekła obraża się za wyśmiewanie się z jej pokrzepiającej gadki i rozpoczyna wędrówkę przez bujny ogród usłany pięknymi kolorowymi kwiatami.
***
Przez ten cały czas odkąd Minato został uwięziony w gabinecie Hokage, rozmyślał jak tam idzie Kushinie. Wiedział dokładnie jakie jest jego zadanie, ale przez sumienie nie potrafił dać czerwonowłosej powodów do zmartwień poprzez okropne wspomnienia. Czuł się naprawdę podle. Musiał zrobić takie straszne rzeczy i nie dość, że nie wypełnił misji to zawiódł młodą kunochi. Przez jego tchórzostwo ucierpi i dziewczyna i on, gdy tylko klan Yamanaka wejdzie do jej głowy i brutalnie wydobędzie z niej potrzebne informacje. Jego spojrzenie musiało mówić za siebie, gdyż Jiraya po spojrzeniu na niego od razu się przysunął i zapytał o co chodzi. Minato nie czuł się na siłach znosząc tą sprawę sam, więc postanowił mu wszystko powiedzieć i zasięgnąć rady mistrza. W końcu zboczony pustelnik był osobą, do której miał zaufanie i śmiało i bez żadnych skrupułów opowiedział mu o misji i swoich uczuciach.
- A więc to tak. Z jednej strony zależy ci na wypełnieniu misji, a z drugiej zaś chronisz tę kobietę przed cierpieniem pourazowym. Hmmm nie powiem, ale to jednak ciężka sprawa. Może po prostu zamiast zgłębiać ten lęk w sobie, powiesz czcigodnemu o co chodzi i załatwicie tę sprawę w miarę pokojowo.
Ostatnie zdanie zamarło blondwłosemu w pamięci i za wszelką cenę nie opuszczało jego głowy. "W miarę pokojowo" tak powiedział i nie brzmiało to zbyt przekonywająco. Ale jeżeli chce ją chronić to musi spróbować. Minato ze świadomością poparcia u mistrza i myślą o czerownowłosej zebrał się na odwagę i postanowił stanąć twarzą w twarz z Hokage. Usadowił się przed jego biurkiem i czekał aż czcigodny skończy pracę i pozwoli mu dojść do głosu. Po niecałej minucie staruszek podniósł głowę i zaszczycił Minato spojrzeniem, więc chłopak wziął głęboki oddech i zaczął się tłumaczyć. Opowiedział Hokage o tym wszystkim jak próbował wyciągnąć informacje od ognistej, o wszystkich podchodach i o tym, że miał na uwadze jej uczucia, dlaczego nie potrafił wykonać zleconego mu zadania. Przeprosił za to wszystko i poprosił o więcej czasu. Hokage na początku milczał, lecz później wypowiedział tak bolesne dla serca młodzieńca słowa, że gdyby nie siedział, upadłby na ziemie. Niebieskooki próbował jeszcze coś wynegocjować, ale staruszek był nieugięty i z twardą miną odwołał Minato. Bez cienia emocji wyszedł i opierając się o ścianę, czuł słowa odbijające się echem w jego głowie "... zwołujemy klan Yamanaka".
- A więc to tak. Z jednej strony zależy ci na wypełnieniu misji, a z drugiej zaś chronisz tę kobietę przed cierpieniem pourazowym. Hmmm nie powiem, ale to jednak ciężka sprawa. Może po prostu zamiast zgłębiać ten lęk w sobie, powiesz czcigodnemu o co chodzi i załatwicie tę sprawę w miarę pokojowo.
Ostatnie zdanie zamarło blondwłosemu w pamięci i za wszelką cenę nie opuszczało jego głowy. "W miarę pokojowo" tak powiedział i nie brzmiało to zbyt przekonywająco. Ale jeżeli chce ją chronić to musi spróbować. Minato ze świadomością poparcia u mistrza i myślą o czerownowłosej zebrał się na odwagę i postanowił stanąć twarzą w twarz z Hokage. Usadowił się przed jego biurkiem i czekał aż czcigodny skończy pracę i pozwoli mu dojść do głosu. Po niecałej minucie staruszek podniósł głowę i zaszczycił Minato spojrzeniem, więc chłopak wziął głęboki oddech i zaczął się tłumaczyć. Opowiedział Hokage o tym wszystkim jak próbował wyciągnąć informacje od ognistej, o wszystkich podchodach i o tym, że miał na uwadze jej uczucia, dlaczego nie potrafił wykonać zleconego mu zadania. Przeprosił za to wszystko i poprosił o więcej czasu. Hokage na początku milczał, lecz później wypowiedział tak bolesne dla serca młodzieńca słowa, że gdyby nie siedział, upadłby na ziemie. Niebieskooki próbował jeszcze coś wynegocjować, ale staruszek był nieugięty i z twardą miną odwołał Minato. Bez cienia emocji wyszedł i opierając się o ścianę, czuł słowa odbijające się echem w jego głowie "... zwołujemy klan Yamanaka".
***
- Możesz już zdjąć opaskę - usłyszałam głos dobiegający zza pleców. Przed sobą ujrzała ... staruszka z jej wioski, który został razem z nią uratowany, po zniszczeniu wioski. Leżał w tym samym szpitalu co ona i często go odwiedzała i gadała z nim. Lubiła to.Tylko on jeden miał te wspomnienia, którymi dzielili się przebywając ze sobą. Niedawno dowiedziala się o jego chorobie, która jak się okazało jest śmiertelna. Ból w sercu nasilił się jeszcze bardziej, bowiem była to jedyna bliska jej sercu osoba, która tak ją dobrze rozumiała. Tylko oni mogli się wymieniać wspomnieniami, przypominać pewne osoby, dzięki ktorym, ich życie nie miało by głębszego sensu. Kochała te rozmowy z nim i od razu wiedziała, że będzie za nim tęsknić. Dziś miał zostać wysłany na operację serca, dzięki której nie musiał umierać. Ale niestety szanse na udaną operację wynosiły 4 %. Nie brzmiało to dobrze, ale jak to ona zawsze miała nadzieję na dobry koniec. Kushina dotknęła jego dłoni i wzięła go pod rękę, prowadząc w stronę mostu otoczonego bujną zielenią. Po jego prawej stronie był malutki wodospad, a na jego tle tęcza w najróżnieszych kolorach. Po lewej zaś stronie woda płynęła już spokojniej, lekko kołysząc fale na wszystkie strony.
- Ach jak tu pięknie, prawda?
Pokiwałam głową czując, że moje policzki robią sie coraz bardziej mokre od płaczu. Szkoda, że ten przecudny człowiek, nie będzie mógł już więcej zobaczyć tego widoku.
- Świat jest okrutny - powiedziałam słysząc swój płaczliwy głos. Nie mogłam zrozumieć, czemu świat zabiera mi jedyną pozostałą osobę z mojej rodzinnej wioski. Staruszek pokiwał głową i się uśmiechnął.
- Tak, ale za to ile daje nam pięknych rzeczy.
- Pięknych rzeczy? - warknęłam i poczułam jak się wzdrygnął. - Przepraszam, ale co tu jest pięknego? Kwiaty? Drzewa? Bo na pewno nie odbieranie życia.
Starzec milczał przez chwilę, a ja uspokojałam się licząc chmury lecące na niebie. Nic innego nie przyszło mi do głowy, by uspokoić skołatane nerwy. Nie chciałam, by ostatnie wspomnienia staruszka były skalane przez mój ból, więc próbowałam się jakoś powstrzymywać przed wybuchem złości i rozpaczy. Znowu to robię. Zachowuję się jak 10-letnie dziecko, które płacze, bo nie może dostać tego, czego chce. Ja właśnie się tak czuję. Może jestem samolubna, ale naprawdę mi zależy na życiu tego człowieka, szczególnie, że tak bliskiego. Staliśmy i w milczeniu wpatrywaliśmy się w wodę, na której pływał pionowo mały patyczek. Oglądałam to z zaciekawieniem, zwykle patyki leżą poziomo, ale to jest jakiś dziwny wyjątek. No właśnie, wyjątki się zdarzają,a tu może to być udana operacja. Nasze rozmyślania przerwała Minato, która przyszła
- Ach jak tu pięknie, prawda?
Pokiwałam głową czując, że moje policzki robią sie coraz bardziej mokre od płaczu. Szkoda, że ten przecudny człowiek, nie będzie mógł już więcej zobaczyć tego widoku.
- Świat jest okrutny - powiedziałam słysząc swój płaczliwy głos. Nie mogłam zrozumieć, czemu świat zabiera mi jedyną pozostałą osobę z mojej rodzinnej wioski. Staruszek pokiwał głową i się uśmiechnął.
- Tak, ale za to ile daje nam pięknych rzeczy.
- Pięknych rzeczy? - warknęłam i poczułam jak się wzdrygnął. - Przepraszam, ale co tu jest pięknego? Kwiaty? Drzewa? Bo na pewno nie odbieranie życia.
Starzec milczał przez chwilę, a ja uspokojałam się licząc chmury lecące na niebie. Nic innego nie przyszło mi do głowy, by uspokoić skołatane nerwy. Nie chciałam, by ostatnie wspomnienia staruszka były skalane przez mój ból, więc próbowałam się jakoś powstrzymywać przed wybuchem złości i rozpaczy. Znowu to robię. Zachowuję się jak 10-letnie dziecko, które płacze, bo nie może dostać tego, czego chce. Ja właśnie się tak czuję. Może jestem samolubna, ale naprawdę mi zależy na życiu tego człowieka, szczególnie, że tak bliskiego. Staliśmy i w milczeniu wpatrywaliśmy się w wodę, na której pływał pionowo mały patyczek. Oglądałam to z zaciekawieniem, zwykle patyki leżą poziomo, ale to jest jakiś dziwny wyjątek. No właśnie, wyjątki się zdarzają,a tu może to być udana operacja. Nasze rozmyślania przerwała Minato, która przyszła
z tacą herbaty. Nawet nie zauważyłam kiedy poszła, ale jestem jej wdzięczna, że dała nam chwilę. Musiałam jakoś spróbować porozmawiać ze staruszkiem o tym mimo że było mi ciężko.
- Uważajcie jest bardzo gorąca - powiedziała czarnowłosa stawiając herbaty na małym stoliczku, który dopiero co zauważyłam i zerknęła na mnie uśmiechając się lekko. Zaraz potem już jej nie było.
- Chodź zobaczmy jakie piękno czyha na nas w tym sadzie - zaproponował dziadek. Zgodziłam się, bo czemu nie? Sama byłam ciekawa co kryje się w tej zieleni. Idąc przez gąszcze widzieliśmy wiele pięknych kwiatów, rodzajów motyli, małych kapliczek, i wiele różnych rzeczy. Dobrze się przy tym bawiliśmy. W końcu stwierdziliśmy, że czas wracać. Nie pokazałam po sobie, że zgasłam, by nie zepsuć tej dobrej atmosfery. Gdy już wróciliśmy, zastaliśmy wystygłe już herbaty. Gdy wzięłam kubek do ręki, zauważyłam mały patyczek unoszący się pionowo. Uśmiechnęłam się szczerze - Jest nadzieja.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
No i w końcu awww *w*
Udało mi się skończyć rozdział, który pisze już od 3 miesięcy. Dziękuje za czekanie i gratuluję wytrwałym :3
Spr pisać częściej ^^
Wasza ShinRu :)
- Uważajcie jest bardzo gorąca - powiedziała czarnowłosa stawiając herbaty na małym stoliczku, który dopiero co zauważyłam i zerknęła na mnie uśmiechając się lekko. Zaraz potem już jej nie było.
- Chodź zobaczmy jakie piękno czyha na nas w tym sadzie - zaproponował dziadek. Zgodziłam się, bo czemu nie? Sama byłam ciekawa co kryje się w tej zieleni. Idąc przez gąszcze widzieliśmy wiele pięknych kwiatów, rodzajów motyli, małych kapliczek, i wiele różnych rzeczy. Dobrze się przy tym bawiliśmy. W końcu stwierdziliśmy, że czas wracać. Nie pokazałam po sobie, że zgasłam, by nie zepsuć tej dobrej atmosfery. Gdy już wróciliśmy, zastaliśmy wystygłe już herbaty. Gdy wzięłam kubek do ręki, zauważyłam mały patyczek unoszący się pionowo. Uśmiechnęłam się szczerze - Jest nadzieja.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
No i w końcu awww *w*
Udało mi się skończyć rozdział, który pisze już od 3 miesięcy. Dziękuje za czekanie i gratuluję wytrwałym :3
Spr pisać częściej ^^
Wasza ShinRu :)